- Jeden z największych cmentarzy Europy, dla wielu ludzi miejsce święte, został zamknięty. Sami jesteśmy w szoku, że do tego doszło, ale bez pieniędzy nie możemy funkcjonować – mówi Marek Bem z Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego we Włodawie. Filią tej placówki jest były hitlerowski obóz zagłady w Sobiborze, w którym podczas II wojny światowej mogło zginąć nawet ponad 300 tys. Żydów z całej Europy.
Od 2012 r. dawne miejsce eksterminacji ma się stać instytucją państwową (teraz podlega władzom powiatu włodawskiego). Niedawno resort kultury deklarował, że wesprze muzeum, ale dotąd tego nie zrobił.
– Ze względu na trudną sytuację finansową zostaliśmy zmuszeni do ograniczenia działalności muzeum – mówi Wiesław Holaczuk, starosta włodawski.
Z ustaleń „Rz" wynika, że placówka potrzebuje ok. 1 mln zł rocznie. Według muzealników to absolutne minimum, które nie uwzględnia inwestycji czy prowadzenia badań (te udaje się realizować dzięki sponsorom). Tymczasem budżet placówki na ten rok został ustalony na poziomie 420 tys. zł. Efektem jest zmniejszenie zatrudnienia do 5,5 etatu (z 12). Część pracowników zwolniono, części zaproponowano bezpłatny urlop, innym przejście na pół etatu.
– Zrezygnowaliśmy do odwołania z obsługi ruchu turystycznego w Sobiborze, bo z taką obsadą nie jesteśmy w stanie oprowadzać wycieczek i udostępniać chętnym wystaw – przyznaje Bem. Zwiedzającym, którzy pojawią się w Sobiborze, pozostaje obejrzenie ogólnodostępnego miejsca pamięci.