– Do czasu wybudowania na terenie obozu krematorium zwłoki więźniów palono właśnie w pobliskim Steyr i tam składowano urny z prochami. Jednak dopiero niedawno udało się zlokalizować betonową kryptę ukrytą pod cmentarnym chodnikiem – mówi "Rz" Mirosław Polak, którego dziadek zginął w KL Mauthausen-Gusen. W krypcie jest kilkaset urn. – Niedawno dokonano jej otwarcia. Wydobyto 13 urn i odczytano nazwiska wyryte na wieczkach – opowiada polski konsul w Wiedniu Tadeusz Oliwiński. Jak dodaje, tylko jedno z nich ma brzmienie polskie. Okazało się, że nie pokrywają się one z nazwiskami z listy kremacyjnej odnalezionej w archiwum cmentarnym (jest tam wymienionych kilkaset nazwisk, w tym kilkadziesiąt brzmiących polsko). Trwają poszukiwania innych list kremacyjnych.
– Wiadomo, że na cmentarzu w Steyr są też inne miejsca, gdzie były składowane urny z prochami więźniów. Być może ta odnaleziona lista to spis urn pochowanych w którymś grobie ziemnym bądź w niszach grobowych – zastanawia się Mirosław Polak, który o sprawie powiadomił polskie władze i Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Jej sekretarz podkreśla, że to bardzo delikatna kwestia. – Nie chcemy budzić nadziei rodzin, że uda się zidentyfikować prochy ich bliskich – zaznacza prof. Andrzej Kunert.
– Na razie planujemy umieszczenie w miejsce starej tablicy na cmentarzu w Steyer nowej, która będzie zawierała informacje o polskich więźniach KL Mauthausen-Gusen.
Jego zdaniem najpierw należałoby dokonać inwentaryzacji krypty, by ustalić nazwiska wszystkich tam pochowanych.
– To jednak musi trochę potrwać. Myślimy też o uczczeniu ofiar na terenie KL Mauthau-sen-Gusen. Ostatnio podczas wizyty prezydenta Bronisława Komorowskiego, który wraz z prezydentem Austrii oddał hołd pomordowanym, stwierdziliśmy, że na tamtejszym pomniku jest jeszcze sporo miejsca na tablice z nazwiskami – dodaje. I zapowiada, że wszystkie działania będą podejmowane w porozumieniu z rodzinami ofiar i organizacjami byłych więźniów.