Informacja – dodajmy anonimowa – która została opublikowana na stronie internetowej IPN o nowych dowodach, jakoby podważających ustalenia śledztwa w sprawie „Burego", nie była konsultowana z prokuratorem IPN. Z notatki tej wynikało, że „Bury" nie powinien być oskarżony o ludobójstwo.
Znalazło się tam też kuriozalne sformułowanie, że komendant oddziału Narodowego Zjednoczenia Wojskowego mógł „puścić z dymem więcej wiosek, a puścił z dymem tylko pięć", a także stwierdzenie, jakoby w świetle prawa Rajs był niewinny.
Romuald Rajs „Bury" to jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci powojennego podziemia niepodległościowego. Wspólnie z podległymi mu żołnierzami i na rozkaz przełożonych w styczniu i lutym 1946 r. spacyfikował kilka wsi w okolicach Bielska Podlaskiego.
czytaj także: Jarosław Szarek: Trudno o kompromis z Ukrainą w sprawie Wołynia
Pomimo ostrego sporu o spuściznę „Burego" nie kwestionowano w oparciu o autorytet IPN ustaleń pionu śledczego. Bo prokurator stwierdził, że pacyfikacje wsi były skierowane przeciwko „określonej grupie osób, które łączyła więź oparta na wyznaniu prawosławnym i związanym z tym określaniu przynależności tej grupy osób do narodowości białoruskiej". Śledczy stwierdził też, że działania „Burego" mogą być określone jako zbrodnia ludobójstwa. Sąd w Białymstoku to postanowienie utrzymał w mocy.