Rz: Jak pan wspomina niedzielę sprzed równo 30 lat?
Jan Rulewski: Pamiętam bardzo mroźny dzień, bo niedziela ta zakończyła się dla mnie internowaniem w Strzebielinku, czyli w wyjątkowo niedogrzanym i nieprzygotowanym ośrodku.
Nie byliśmy gotowi na takie warunki i dla wielu z nas zakończyło się to kłopotami zdrowotnymi.
Ale może inaczej się nie dało? Wojciech Jaruzelski twierdzi, że gdyby nie stan wojenny, nie doszłoby do Okrągłego Stołu.
Bez przesady. W 1981 r. Jaruzelski składał bałwochwalcze wizyty we wszystkich krajach obozu komunistycznego i pozwalał się odznaczać za wprowadzenie represji wobec opozycji. Perspektywy Okrągłego Stołu nikt jeszcze nie widział. Pamiętam, jak podczas spacerów w czasie internowania przewidywaliśmy upadek socjalizmu dopiero na 2002 rok! Przecież poprzez stan wojenny władza się umocniła. Dzisiejsze słowa generała to jakieś odwracanie kota ogonem. To jest usprawiedliwianie przeszłości za pomocą niespodziewanych zdarzeń, które zaistniały w przyszłości – to się nie mieści w żadnej logice.