Dr Sławomir Dębski, dyrektor Centrum Polsko-Rosyjskiego Dialogu i Porozumienia, ma pomysł, jak wykorzystać kierowaną przez siebie, a powołaną rok temu instytucję do odtworzenia listy zaginionych polskich oficerów. Chce zapytać Rosjan osobno o każdego zaginionego.
Zginęli bez śladu
Białoruska lista katyńska zawiera nazwiska 3870 Polaków zgładzonych w 1940 roku przez NKWD. Zostali oni zamordowani prawdopodobnie właśnie na terenie zachodniej Białorusi. Jednak do dziś nie udało się ustalić, gdzie ich pochowano. – Chcemy najpierw zestawić dane wszystkich Polaków zaginionych w Związku Sowieckim po 17 września, których los nadal nie jest znany. Zestawienie ma być gotowe w połowie tego roku – mówi "Rz" Sławomir Dębski.
Potem Centrum zamierza zwracać się o informacje na temat kolejnych osób z tego zestawienia do strony rosyjskiej.
Dotąd Polska występowała o poszukiwania całej listy, a Rosjanie odpowiadali, iż w swoich archiwach niczego takiego nie mają. Teraz do Moskwy będą kierowane zapytania osobno o każdą osobę zaginioną w Związku Sowieckim po 17 września 1939 r. – polscy badacze liczą, że przy przeczesywaniu archiwów w poszukiwaniu danych o pojedynczych ofiarach odnajdzie się i cała lista.
Pomogą Karta i IPN, pomogą Rosjanie?
Centrum już zaczęło współpracę z Ośrodkiem Karta (który od 20 lat zajmował się rekonstrukcją listy białoruskiej), Instytutem Pamięci Narodowej i Radą Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. To dzięki ich zasobom powstać ma lista poszukiwanych, którą Centrum zamierza opublikować. – Przekazaliśmy Centrum listę 3284 poszukiwanych osób. Ile z tych nazwisk powinno znaleźć się na liście białoruskiej, pozostaje sprawą otwartą – mówi Maciej Wyrwa, koordynator programu KARTY Indeks Represjonowanych. – Liczymy na to, że przedstawicielom Centrum łatwiej będzie dotrzeć do rosyjskich archiwów niż innym historykom.