Leszek Szymowski zaczął promocję swej książki „Agenci SB kontra Jan Paweł II". Powołuje się w niej np. na ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Ale ten stanowczo odcina się od związków z autorem. – Autor przesłał mi maszynopis z prośbą o napisanie wstępu. Po zapoznaniu się z zawartością tej pozycji odmówiłem. Książka zawiera tak wielką ilość błędów, przekłamań i przeinaczeń, że nie chciałem z nią mieć nic wspólnego – mówi „Rz" ks. Isakowicz-Zaleski.
W parafii w Piasecznie pod Warszawą Szymowskiemu pomagał nawet miejscowy działacz PiS Wojciech Ołdakowski. W rozmowie z „Rz" tłumaczy, że reklamował spotkanie z Szymowskim na prośbę proboszcza parafii. – Wcześniej nie znałem pana Szymowskiego. Uznałem, że skoro spotkanie odbywa się w parafii, to można mu zaufać – mówi Ołdakowski.
Proboszcz parafii św. Anny w Piasecznie ks. dr kanonik Dariusz Gas mówi, że zgodził się na spotkanie, bo Szymowski od niedawna jest jego parafianinem. Autor promował nie tylko książkę o szpiegach w Watykanie, ale i swą poprzednią, poświęconą katastrofie smoleńskiej.
Antoni Macierewicz, szef parlamentarnego zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej, książki Szymowskiego o Watykanie nie czytał, ale ma złe zdanie o innej – „Zamach smoleński". – W gruncie rzeczy książka ta kompromituje dochodzenie do prawdy. Autor myli rufę z przodem samolotu, publikuje zdjęcie z niemieckiej „Bild Zei- tung", utrzymując, że dostał je od oficera służb specjalnych. Takich rzeczy nie usprawiedliwia nawet młody wiek autora – mówi „Rz" Macierewicz.
Wtóruje mu redaktor naczelny „Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz: – Swojego czasu współpracował z nami, ale po kilku tekstach zdecydowaliśmy się zerwać z nim. Łagodnie mówiąc, jego teksty nie grzeszyły rzetelnością.