Przyjaciele studenta polonistyki i działacza opozycji Stanisława Pyjasa, którego ciało znaleziono w kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie 7 maja 1977 r., znów spotkają się w rocznicę tragedii w tym miejscu.
Według oficjalnej, przyjętej w PRL wersji Pyjas zginął, upadając ze schodów. W 1991 r. udowodniono, że został śmiertelnie pobity. – To, że Służba Bezpieczeństwa zamordowała Staszka, wiedzieliśmy od początku. Naszym obowiązkiem jest wyjaśnienie tej sprawy – mówi dziennikarz Bronisław Wildstein.
On i inni przyjaciele Pyjasa nigdy nie przestali dążyć do ujawnienia prawdy o tym, co wydarzyło się 35 lat temu, ale coraz mniej nadziei pokładają w trwającym od czterech lat śledztwie Instytutu Pamięci Narodowej. To już piąta próba wyjaśnienia tej sprawy.
– Być może uda się zamknąć śledztwo pod koniec tego roku. Muszę jednak dostać opinię biomechaniczną z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, obejrzeć dokumenty ze zbioru zastrzeżonego w IPN w Warszawie i zapoznać się z częścią materiałów powstałych podczas realizacji filmu "Trzech kumpli", przekazanych przez TVN – mówi prowadzący postępowanie prokurator Ireneusz Kunert. Dodaje, że dotychczasowa analiza tych ostatnich nie wniosła nic nowego do śledztwa w sprawie śmierci Pyjasa.
– Trzeba mieć nadzieję, że to śledztwo się powiedzie, ale kolejnych rzeczy dowiadujemy się raczej od dziennikarzy, a nie od prokuratora – mówi Wildstein.