Słowa Baracka Obamy o "polskich obozach koncentracyjnych" wywołały już pierwszy skutek w naszym kraju. Jak dowiedziała się "Rz", politycy Solidarnej Polski mają dziś złożyć projekt ustawy, który przewiduje kary więzienia zakwestionowanie lub negowanie zbrodni ludobójstwa.
Dziś kodeks karny przewiduje karę za publiczne nawoływanie lub pochwalanie aktów eksterminacji ludności. Jest też ustawa o IPN, która wprowadza kary za zaprzeczanie zbrodniom popełnionym w latach 1939-1990. Zdaniem posłów SP takie rozwiązania są jednak niewystarczające, bo zostały obwarowane skomplikowaną procedurą, ograniczeniami czasowymi oraz dotyczy tych zbrodni, których badaniem zajmuje się IPN.
- Chcemy, aby publiczne negowanie było ścigane z urzędu i dotyczyło nie tylko zbrodni z lat 1939-1990. A także, by miało to zastosowanie nie tylko w stosunku do Polaków, ale wszystkich -argumentuje Arkadiusz Mularczyk, szef Klubu Solidarnej Polski. - Wiele państw stosuje taką politykę, choćby Izrael, Francja czy Rosja. My też powinniśmy dać organom państwa możliwość ścigania z urzędu za wprowadzanie opinii publicznej w błąd w kwestiach prawdy historycznej- dodaje.
Według polityków SP szczególnym przejawem negowania ludobójstwa są kłamstwa: oświęcimskie i katyńskie. Skutki tego ostatniego są zaś widoczne do dziś zarówno w świadomości Polaków, jak i innych narodów. Podobnie z :polskimi obozami koncentracyjnymi "sformułowaniem", które wciąż jest używane przez zachodnich polityków i dziennikarzy... A tolerowanie zakłamywania faktów, dotyczących odpowiedzialności III Rzeszy za obozy śmierci, jak tłumaczą posłowie SP, może prowadzić do błędnego utożsamiania ze sprawcami zbrodni w obozach koncentracyjnych.
Zdania prawników i historyków są jednak w tej kwestii podzielone. - Jeżeli chcielibyśmy takiej zmiany dokonać, najlepsze byłoby rozszerzenie art. 55 ustawy o IPN. Nie dotyczyłby on tylko zbrodni ściganych przez IPN i powinien znaleźć się w kodeksie karnym. Trzeba by także dokładnie określić horyzont czasowy " zbrodni", nie chodzi bowiem o negowanie wydarzeń np. z wieku XVI, lecz tych, które miały miejsce w czasach najnowszych - uważa prof. Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN, współautor skargi katyńskiej.
Z kolei prof. Antoni Dudek, historyk, członek rady IPN, jest przeciwny penalizacji kłamstw historycznych. Uważa, że to nieskuteczne. - Zagraża wolności słowa i badaniom historycznym, a do tego sprawia, że karani za takie kłamstwa pozują potem na męczenników jak David Irving. Państwo powinno edukować i piętnować, ale bez ingerencji prokuratury - podkreśla.
Także politycy innych partii podchodzą do pomysłu sceptycznie: - Obecne przepisy regulują już tę sprawę - uważa Zbigniew Girzyński z PiS. Wtóruje mu Krzysztof Kwiatkowski z PO: To niepotrzebne powtórzenie przepisów - mówi.