Po zachodniej, pruskiej stronie, w majątku Kierzno funkcję ekonoma pełnił imć Mateusz Sałecki, po wschodniej, rosyjskiej zaś, u Karśnickich w Węglewicach – imć Idzi Zabłocki. Ale miłość nie zna granic i panna Zuzanna Sałecka oddała rękę sąsiadowi. Przez pierwsze lata mieszkali osobno, rozdzieleni kordonem, co nie przeszkodziło przyjść na świat najpierw córce, a 17 sierpnia 1826 roku – synowi. Ochrzczony jako Stefan Cyprian, w dorosłym życiu posługiwał się i podpisywał tylko drugim imieniem, pod nim figuruje także we wszelkich sprawach urzędowych.
Rok później Zabłoccy, już razem, przenieśli się do Kuźnicy Grabowskiej, gdzie Idzi objął posadę ekonoma u Marianny Wierzbickiej, dzierżawiącej tamtejsze dobra od Anny Elżbiety z książąt Radziwiłłów hrabiny Raczyńskiej. W kuźnickim dworze urodziło się im kolejnych troje dzieci. Wreszcie w 1835 roku rodzina osiadła w pobliskim folwarku Michałów, który Idzi wydzierżawił. I tam rok później zmarł, osierocając żonę i sześcioro pociech (ostatni syn był pogrobowcem). Wkrótce przyszedł też kres ich ziemiańskiego żywota, kiedy matka drugi raz wyszła za mąż – za młodszego od siebie o 10 lat kowala, a późniejszego karczmarza w Czajkowie, z którym miała następnych pięcioro dzieci. Zmarła w trakcie epidemii cholery w 1848 roku, w tym czasie Cyprian był już jednak dorosłym człowiekiem.
Najsłodsze lata
Nieznane są okoliczności, w jakich Cyprian Zabłocki osiadł w Warszawie. Co najmniej od 1852 roku mieszkał w należącej wówczas do Kacpra Makowieckiego murowanej kamienicy pod numerem hipotecznym 765 przy ulicy Elektoralnej, później noszącej adres Chłodna 10. Tam też mieściła się utrzymywana przezeń cukiernia, zapewne przejęta po Nowakowskim, który pod tym samym adresem miał lokal kilka lat wcześniej. Elektoralna i Chłodna, dzisiaj boczne uliczki, tworzyły wówczas jedną z pryncypalnych arterii, łączącą centrum miasta z rogatkami wolskimi i leżącym za nimi na poły wiejskim przedmieściem Wielka Wola. Tędy biegł główny trakt, prowadzący z Warszawy na zachód, miejsce było więc uczęszczane i nie tylko z racji bliskiego sąsiedztwa kościoła znakomicie nadawało się do prowadzenia słodkiego interesu.
Zapewne nigdy nie uda się odtworzyć, w jaki sposób Zabłocki trafił do zawodu, którego nie uprawiał wcześniej nikt z jego bliskich. Praktyk i kronikarz tego fachu Wojciech Herbaczyński podaje, że u schyłku Pierwszej Rzeczypospolitej warszawscy cukiernicy, wówczas głównie piernikarze, obronili swą niezależność od cechu piekarzy, lecz w rezultacie przez następne stulecie nie posiadali własnego zrzeszenia. Władze zaborcze nie sprzyjały organizowaniu się Polaków, sprawę uregulowano więc dopiero blisko 30 lat po powstaniu styczniowym. Ważnym krokiem na drodze do tego było wystąpienie w 1872 roku dziesięciu cukierników, m.in. Antoniego Bliklego i Emila Wedla, o zgodę na utworzenie cechu. Gdyby losy naszego bohatera potoczyły się inaczej, miałby szansę znaleźć się w tym gronie, jako jeden z założycieli zgromadzenia. Stało się jednak inaczej, a droga zawodowa Zabłockiego chyba już na zawsze pozostanie tajemnicą. W pracach historycznych Herbaczyńskiego i Bliklego brak też wzmianek o jego lokalu.
Prawdopodobnie w 1851 roku Cyprian ożenił się z młodziutką, 17-letnią Emilią Perkowską. Nie wiemy, gdzie do tego doszło, ich aktu ślubu nie ma bowiem ani w rodzinnym Tykocinie panny młodej, ani w żadnej z ówczesnych parafii warszawskich. W ciągu sześciu lat Emilia wydała na świat czworo potomków. Piąty poród – 27 stycznia 1858 roku – zakończył się tragicznie: śmiercią i matki, i dziecka. „W osieroceniu, jakiem podobało się BOGU dotknąć mnie z czworgiem drobnych dzieci, było mi już niemałą pociechą, że żal z niepowetowanej straty dzieliło ze mną tylu Znajomych i Przyjaciół, których radbym w tych kilku wyrazach przekonać o mojej wdzięczności za ich prawdziwie chrześcijańską posługę" – czytamy w najbardziej wzruszającym z aż trzech nekrologów, które zamieścił wdowiec w „Kurierze Warszawskim", a które treścią daleko odbiegają od konwencjonalnej czułostkowości epoki.
Gdy minął zwyczajowy okres rocznej żałoby, Cyprian zdecydował się na powtórny ożenek. Było to wówczas powszechną praktyką, zwłaszcza z uwagi na potrzebę zapewnienia pociechom właściwej opieki. W czerwcu 1859 roku wziął ślub z młodszą odeń o 10 lat Katarzyną Zajkowską. Jednak także w zamożniejszych sferach „szlacheckiego mieszczaństwa Warszawy" (tak nazwał je Jan Emil Skiwski), do których należała rodzina cukiernika, śmiertelność dzieci była wówczas bardzo wysoka. Jesienią zmarł jego czteroletni synek z pierwszego małżeństwa, a trzy lata później kolejny, już z drugiej żony. Katarzyna urodziła Cyprianowi jeszcze dwie córki.