W pierwszym przypadku na władzę królewską rękę podniósł marszałek wielki koronny Mikołaj Zebrzydowski, który mimo niepowodzenia rebelii skutecznie udaremnił tak potrzebne dla uzdrowienia państwa wzmocnienie władzy królewskiej. Niewątpliwym błędem króla Zygmunta III Wazy było odstąpienie od wymierzenia kary przywódcom rebelii. To utwierdziło bowiem przyszłych buntowników w przekonaniu, że monarcha jest bezsilną marionetką w rękach wszechmocnych stronnictw magnackich. Uznanie przez króla Zygmunta III tzw. prawa oporu (łac. ius resistendi), pozwalającego szlachcie na „zegnanie" z tronu panującego, w przypadku gdy narusza on przywileje stanu szlacheckiego, przyniosło tragiczne konsekwencje w sposobie myślenia potomnych, w tym także rebeliantów w 1926 r.