Sąd znów zajmie się dziś pozwem, jaki przeciwko Romanowi Graczykowi, autorowi książki „Cena Przetrwania? SB wobec »Tygodnika Powszechnego«", złożył syn redaktora gazety. – Chodzi o wolność słowa – mówi Graczyk.
W październiku 2012 r. wygrał proces wytoczony mu przez Jacka Pszona – syna Mieczysława, nieżyjącego redaktora „Tygodnika Powszechnego". Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, że ani autor, ani wydawca – oficyna Czerwone i Czarne - nie naruszyli dóbr osobistych powoda. Mimo to Jacek Pszon złożył apelację, bo uznał, że książka godzi w kult pamięci jego ojca. Według Pszona, Graczyk – uznając kontakty ojca z SB za formę współpracy z nią – formułuje krzywdzące i bezpodstawne oceny.
Graczyka zaatakowali jego dawni koledzy z „Tygodnika", w tym Krzysztof Kozłowski, były zastępca naczelnego, zeznający w procesie jako świadek. Autorowi książki zarzucono, iż „postawił się w roli prokuratora i sędziego w jednej osobie", a jego udokumentowane wnioski uznano za „śmieszne i obelżywe".
Sąd I instancji nie zgodził się z opiniami podważającymi warsztat naukowy Graczyka i wskazał, że Jacek Pszon przyznał, iż książka nie przeszkodziła mu w kultywowaniu pamięci ojca. Jednak Graczyk, który ujawnił m.in. pseudonimy, pod jakimi SB zarejestrowała redaktorów „Tygodnika" (TW „Szary" i TW „Geza" – Pszon, TW „Seneka" – Marek Skwarnicki i TW „Trybun" – Stefan Wilkanowicz) w gazecie już nie publikuje.
W listopadzie 2012 r. w liście otwartym do dawnych kolegów napisał: „Jesienią 2006 zawarliśmy niepisaną dżentelmeńską umowę: ja podejmę się tego niewdzięcznego zadania, za to wy nie pozostawicie mnie samego wobec spodziewanej szarży zwolenników historycznej amnezji". Tak się jednak nie stało.