Do partyjnej centrali w Moskwie napływały listy od zaniepokojonych towarzyszy z prowincji. Skarg było całe mnóstwo, a najczęściej skarżyli się Rosjanie. „Jestem starym bolszewikiem. Nie rozumiem jednej rzeczy. Co się dzieje w naszym kraju? Na Białorusi jesteśmy świadkami prawdziwego pogromu rosyjskich kierowników. Zewsząd są wyrzucani... z MWD, z urzędów miejskich, z Komsomołu. (...) Wkrótce już nie będzie Związku Radzieckiego, lecz 16 republik!". „Rosjanie nie mają już pracy w Mołdawii... Zostali doprowadzeni do tego, że wyrzekają się swojej rosyjskiej, ukraińskiej czy żydowskiej narodowości, żeby przyjąć mołdawską". „Urzędnikom organów sprawiedliwości zaproponowano opuszczenie regionu w ciągu tygodnia. (...) Ludność kieruje pod naszym adresem wrogie lub obraźliwe uwagi. Na przykład: »Moskale! wynoście się stąd, wasza władza się skończyła, teraz my będziemy budować naszą Ukrainę«" – tysiące takich listów przysyłano z prowincji wiosną 1953 r., czyli w czasie, gdy Ławrientij Beria sprawował faktyczną władzę w ZSRR. „Prowokator Beria chciał spowodować pęknięcie, które pozwoliłoby mu doprowadzić do rozpadu Związku Sowieckiego" – otwarcie przyznawał po latach Wiaczesław Mołotow, sowiecki minister spraw zagranicznych. „Chciał zjednoczyć nacjonalistów przeciw Rosjanom. Wrogowie partii komunistycznej zawsze stawiali na walkę między narodowościami i od tego właśnie zaczął Beria" – wspominał przywódca ZSRR Nikita Chruszczow.
Otwieranie bram Gułagu
Po śmierci Stalina obowiązki premiera ZSRR i pierwszego sekretarza partii komunistycznej wziął na siebie bezbarwny aparatczyk Gieorgij Malenkow. Wszyscy wiedzieli jednak, że jest on tylko figurantem, za którym stoi grupa wysokiej rangi partyjnych szych, w której najwięcej do powiedzenia mieli Beria i Chruszczow. Beria był przy tym postrzegany jako faktyczny następca Stalina. Kierował wszak bezpieką – połączonym Ministerstwem Spraw Wewnętrznych (MWD) i Ministerstwem Bezpieczeństwa Państwowego (MGB). W systemie totalitarnym szef bezpieki ma zazwyczaj więcej władzy od partyjnych biurokratów. Z władzy tej Beria korzystał niemal bez ograniczeń.
Jedną z pierwszych jego decyzji była wielka amnestia dla więźniów Gułagu. Pod koniec marca 1953 r. wypuścił na wolność 1,2 mln spośród 2,5 mln ludzi zamkniętych w sowieckich obozach. Amnestia objęła również cudzoziemców, a Beria osobiście wykreślił z projektu uchwały amnestyjnej artykuł wyłączający z niej „przestępców wojennych". Więzienny reżim dla pozostałych złagodzono. Od tej pory mogli dostawać paczki, prowadzić korespondencję, przyjmować wizyty. Gdy w łagrach doszło do serii buntów, Beria kazał wysłać na miejsce nie ekspedycje pacyfikacyjne, ale negocjatorów (bunty krwawo stłumiono dopiero po obaleniu Berii). Przygotowywał się do całkowitej likwidacji systemu gułagów. Uzasadniał to przyczynami ekonomicznymi. Konieczność utrzymania armii 300 tys. strażników sprawiała, że praca więźnia była droższa od pracy robotnika fabrycznego, a przy tym często pozbawiona sensu ekonomicznego.
Daleko idące zmiany wprowadzono w całym systemie represji. Na początku kwietnia Beria zabronił w tajnym okólniku skierowanym do MWD stosowania tortur przeciwko podejrzanym. Przygotowywano też reformę kodeksu karnego, a także znaczne poluzowanie systemu paszportów wewnętrznych. Jednocześnie zmniejszono podatki dla chłopów i przygotowywano się do wydzielenia im indywidualnych działek z kołchozów. Poluzowano również cenzurę. Według relacji Sergo Berii, jego ojciec chciał, by w Rosji wkrótce zaczęto wydawać zachodnią literaturę piękną i książki naukowe. Do obiegu miały trafić dzieła krajowych i zagranicznych klasyków, na które był dotychczas zakaz cenzorski. W ZSRR miały być wydane także dzieła Trockiego. Beria planował również zwołanie na Kaukazie wielkiego kongresu destalinizacyjnego. Miała powstać komisja badająca prawdziwy przebieg II wojny światowej. Planowano też likwidację cmentarza pod murem Kremla oraz Mauzoleum Lenina.
W służbach wywiadowczych doszło do kadrowego trzęsienia ziemi. Do Moskwy wezwano aż 150 zagranicznych rezydentów, a większość z nich odwołano. Zlikwidowano Oddział Pierwszy mający zajmować się zamachami na zachodnich przywódców, a także wydział specjalny ds. nielegałów. Siedmiokrotnie zmniejszono personel I Zarządu Głównego odpowiedzialnego za wywiad. Połączono wydział amerykański z wydziałem brytyjskim, dezorganizując pracę obu jednostek. W kwietniu i maju odwoływano do Moskwy doradców MWD z krajów „demokracji ludowej". Ich następcy zostali powołani bez konsultacji z KC. Personel MGB w NRD został zmniejszony siedmiokrotnie. W czerwcu zredukowano stan osobowy straży granicznej o 22,7 tys. ludzi. Zmniejszono sieć posterunków granicznych i eksperymentalnie otwarto granicę między Ukrainą zakarpacką a Czechosłowacją. Przez dwa dni można było ją przekraczać bez przepustek.