Śląski Wojewódzki Konserwator Zabytków skierował w poprzednim tygodniu do Prokuratury Okręgowej w Częstochowie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia „czynu zabronionego w postaci zniszczenia lub uszkodzenia zabytku, prowadzenia poszukiwań bez pozwolenia wojewódzkiego konserwatora zabytków oraz przywłaszczenia cudzej rzeczy ruchomej". O skierowaniu takiego wniosku poinformował nas Mirosław Rymer, rzecznik urzędu.
Chodzi o odnaleziony przez miłośników militariów fragment pojazdu Panhardt 178, który w czasie wojny był wykorzystywany przez niemiecką policję (trafił do niej z podbitej przez III Rzeszę Francji). Na trop tego pojazdu wpadli poszukiwacze historycznych obiektów, którzy jednocześnie przygotowują filmy dokumentalne o swoich odkryciach, emitowane w jednej z komercyjnych stacji.
Z filmu „Kierat pana Juliana" wynika, że na terenie gospodarstwa koło Szczekocin znaleźli fragment pojazdu prawdopodobnie używanego przez 25. Regiment SS, który został zniszczony w lipcu 1944 r. w trakcie walki ze zgrupowaniem partyzanckim w pobliżu tej miejscowości. Ojciec pana Juliana przyciągnął go do gospodarstwa i wykorzystywał jako kierat. Autorzy odnaleźli zachowane w doskonałym stanie lufę, fragmenty silnika, a także odkopali wieżę pojazdu. Osoby uczestniczące w tych pracach nie miały wątpliwości, że znaleźli obiekt unikalny, którego w Polsce chyba nikt nie posiada. Na zakończenie filmu wieża została zakopana.
Po emisji filmu odkryciem zainteresowało się Stowarzyszenie Wizna 1939, a także Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu. Stowarzyszenie poprosiło o interwencję wojewódzkiego konserwatora zabytków. Chcieli wiedzieć, czy wydał on zgodę na prowadzenie poszukiwań i został poinformowany o znalezieniu zabytku. Przypomnieli, że w przypadku odnalezienia zabytku prace powinny być przerwane, aby go nie uszkodzić, a także musi być powiadomiony konserwator lub władze samorządowe. Tym bardziej że odnaleziony obiekt jest świadectwem „zwycięskich walk partyzanckich w gminie Szczekociny".
W kwietniu konserwator odwiedził pana Juliana i stwierdził, że obiekt zaginął. Właściciel gospodarstwa tłumaczył, że odwiedził go jakiś człowiek i chciał kupić fragmenty pojazdu. Nie zgodził się, w nocy ktoś wszedł na teren nieruchomości i go ukradł. Trudno ocenić, na ile byłoby to możliwe? Być może właściciel zabytek sprzedał jakiemuś kolekcjonerowi, ale to wyjaśni prokurator.