– Pułkownikowi i jego żonie należy się spoczynek w polskiej ziemi, za którą oboje walczyli – mówi „Rz" Krzysztof Tomczak, szef kanadyjskiego oddziału Stowarzyszenia Weteranów Armii Polskiej w Ameryce, który jest inicjatorem sprowadzenia prochów Krasnodębskich do kraju. – Starania o to trwały blisko trzy lata, ale cieszymy się, że wreszcie się to udało.

Samolot z prochami małżonków wyląduje dziś ok. godz. 12 na Okęciu. Urny w asyście Kompanii Honorowej Wojska Polskiego przywitają przedstawiciele resortu obrony, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych oraz lotnicy. W powitaniu będą uczestniczyli także uczniowie szkoły lotniczej z Dęblina oraz noszącej imię pułkownika podstawówki z Woli Osowskiej (miejscowości w Lubelskiem, z której pochodził Krasnodębski).

– Przylecą z nami z Toronto także weterani. Wśród nich 90-letni Jan Gasztold, prezes Stowarzyszenia Lotników Polskich Skrzydło „Warszawa", który walczył wspólnie z płk. Krasnodębskim – mówi Tomczak.

W środę, po uroczystej mszy świętej w katedrze polowej Wojska Polskiego, prochy Krasnodębskich zostaną z honorami pochowane na Wojskowych Powązkach.

Płk Zdzisław Krasnodębski od 1920 r. służył w polskiej armii. Brał udział m.in. w wojnie polsko-bolszewickiej, kampanii wrześniowej, a potem w Anglii tworzył Dywizjon 303. Jego żona Wanda była z kolei żołnierzem AK i walczyła w powstaniu warszawskim. Po wojnie osiedlili się w Kanadzie, gdzie zmarli.