„Rz" poznała szczegóły pasjonującego śledztwa IPN w sprawie zamordowania legendarnego przedwojennego prezydenta stolicy. Prawda o niemieckiej zbrodni wyszła na jaw 75 lat po śmierci Stefana Starzyńskiego i 45 lat od momentu, gdy w Polsce zaczęto badać jej kulisy.
O zakończeniu śledztwa Instytut Pamięci Narodowej poinformował w ubiegłym tygodniu (pisaliśmy o tym w „Rz"). Prokurator Małgorzata Kuźniar-Plota z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie umorzyła je z powodu śmierci sprawców zbrodni. Ale to właśnie jej udało się ustalić, kto zabił Starzyńskiego i kiedy mogło dojść do jego egzekucji.
Komarek ujawnia
Przełom w śledztwie nastąpił zaledwie 2,5 roku temu. W lutym 2012 r. za pośrednictwem ambasady RFN oraz Muzeum Powstania Warszawskiego do IPN trafiła relacja Ernsta Komarka. Okazała się tak istotna, że prokuratorzy Instytutu wystąpili do Niemców o przesłuchanie autora w ramach pomocy prawnej.
Jesienią 1939 r. Komarek miał 18 lat, w czasie wojny został volksdeutschem. Zatrudniono go jako tłumacza w referacie III/II C gestapo (tajnej niemieckiej policji) w al. Szucha w Warszawie.
Zeznał, że co najmniej trzy razy brał udział w przesłuchaniach Stefana Starzyńskiego w budynku gestapo. Prowadził je Erich Preckel, naczelnik wydziału II z IV grupy operacyjnej policji bezpieczeństwa.