Spór o Wąsosz - drugie Jedwabne

IPN planuje ekshumacje ofiar wojennego pogromu Żydów. Część społeczności żydowskiej się na to nie godzi.

Publikacja: 29.09.2014 02:19

Spór o Wąsosz - drugie Jedwabne

Foto: Fotorzepa, Boguslaw Florian Skok Boguslaw Florian Skok

Wąsosz to obecnie senna, półtoratysięczna wieś w województwie podlaskim. Jednak w czasie II wojny światowej była areną jednego z największych pogromów Żydów dokonanego polskimi rękoma. Ekshumacji ofiar chce białostocki IPN. Zależy od nich powodzenie śledztwa i to, czy Wąsosz stanie się ogólnie znanym symbolem.

W sprawie zgody na badanie szczątków spiera się jednak społeczność żydowska. Debata przybrała międzynarodowy charakter i włączył się w nią mieszkający w USA autor książek o Jedwabnem Jan Tomasz Gross.

Zagadki zbrodni

Co wiemy o pogromie w Wąsoszu? W 2002 roku wyniki badań na ten temat przedstawił historyk IPN dr Jan Milewski. Jego zdaniem zbrodni dokonało kilkunastu miejscowych z inspiracji Niemców, którzy obiecali, że nie wyciągną konsekwencji wobec sprawców.

Pogrom rozpoczął się nocą 5 lipca 1941 roku i zginęło najprawdopodobniej od 150 do 250 osób. Żydzi byli zabijani nożami i pałkami. Pochowano ich w rowie przeciwlotniczym.

– Śledztwo od marca 2006 roku jest prowadzone w sprawie zabójstw obywateli narodowości żydowskiej – informuje Tomasz Danilecki z białostockiego IPN. – Nikomu nie postawiono zarzutów. Przeprowadzono obszerne kwerendy, uzyskano materiały z Izraela, przesłuchano wszystkich ustalonych świadków – mówi.

Dodaje, że planowane są ekshumacje, choć jeszcze nie w tym roku. Dlaczego są tak ważne? Nieoficjalnie wiadomo, że lokalizacja masowego grobu, którą wskazują miejscowi, może być błędna, a obecności zwłok nie potwierdziły odwierty. Ekshumacje mogłyby też pomóc rozwiązać zagadkę dokładnej liczby ofiar. Zdaniem niektórych świadków mogło być ich dużo więcej, nawet 1,2 tys.

Głównym problemem IPN jest teraz uzyskanie od społeczności polskich Żydów zgody na wydobycie ciał. A Żydzi są podzieleni.

Najgłośniej ekshumacji sprzeciwia się naczelny rabin Polski Michael Schudrich, a popiera ją Piotr Kadlčik, przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP. Problemem jest to, że religijne prawo halacha rygorystycznie podchodzi do naruszania spokoju zwłok.

– Odkąd ciała są w ziemi, halacha uczy nas, że nie powinno się im przeszkadzać, chyba że czyni się to dla ochrony godności umarłego lub zachowania życia – powiedział rabin Schudrich w rozmowie z Żydowską Agencją Telegraficzną, która opisała polski spór.

Piotr Kadlčik wspiera się jednak na halachicznych opiniach rabinów, który uważają, że zwłoki można wydobyć, gdy są pochowane w nieprzystojny sposób i w niekonsekrowanej ziemi. –  Ekshumację należy połączyć z pochowaniem szczątków na najbliższym cmentarzu żydowskim – mówi „Rz" Kadlčik. – Trzeba zrobić wszystko to, z czego zrezygnowano podczas ekshumacji w Jedwabnem – dodaje.

Częściowa ekshumacja

W Jedwabnem, podobnie jak w Wąsoszu, Polacy dokonali pogromu po wkroczeniu niemieckich wojsk w 1941 roku. Ekshumacje przeprowadzono tam w 2001 roku, jednak zatrzymały się, gdy po zdjęciu warstwy ziemi dotarto do zwłok. Tylko na tak ograniczone badanie zgodzili się rabini, w tym Michael Schudrich.

Były szef pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej prof. Witold Kulesza mówi, że mimo wszystko miały one dużą wartość dowodową. – Gdybym miał wątpliwości, czy częściowa ekshumacja jest wystarczająca dla potwierdzenia relacji świadków, podałbym się do dymisji – zaznacza.

Opowiada, że w Jedwabnem znaleziono m.in. złote zegarki i monety, co pozwoliło potwierdzić, że zbrodnia nie miała charakteru rabunkowego. Badanie niemieckich łusek wykazało z kolei, że pochodzą z późniejszego okresu, co podważyło hipotezę o udziale hitlerowców w zbrodni.

Piotr Kadlčik uważa jednak, że gdyby ekshumacja była pełna, zakończyłaby polski spór o Jedwabne.

– Niektóre środowiska do dziś uważają, że jest ono żydowskim oszustwem, a dotarcie do prawdy uniemożliwiono, zasłaniając się wymogami religijnymi – podkreśla przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w RP.

Apele Grossa

Czy w Wąsoszu dojdzie do choćby częściowej ekshumacji? Stanowisko rabina Schudricha wydaje się bardziej restrykcyjne niż w przypadku Jedwabnego. Zmiękczyć stara się je Jan Tomasz Gross. W żydowskich mediach apeluje, by nie powtórzyć „straconej szansy Jedwabnego". Dowodzi, że w przypadku zbrodni w Wąsoszu materiał dowodowy jest wyjątkowo skąpy.

Również prof. Kulesza uważa, że brak ekshumacji „nie pozwoliłby zakończyć śledztwa wiarygodnymi wnioskami". Jego zdaniem poznanie prawdy jest ważne dla naszej zbiorowej pamięci. – Ta zbrodnia, choć dokonana polskimi rękoma, polska nie jest. Póki na tych terenach istniało państwo polskie, Żydzi nie musieli czuć się zagrożeni. Sytuacja zmieniła się, gdy pojawił się niemiecki okupant – podkreśla.

Wąsosz to obecnie senna, półtoratysięczna wieś w województwie podlaskim. Jednak w czasie II wojny światowej była areną jednego z największych pogromów Żydów dokonanego polskimi rękoma. Ekshumacji ofiar chce białostocki IPN. Zależy od nich powodzenie śledztwa i to, czy Wąsosz stanie się ogólnie znanym symbolem.

W sprawie zgody na badanie szczątków spiera się jednak społeczność żydowska. Debata przybrała międzynarodowy charakter i włączył się w nią mieszkający w USA autor książek o Jedwabnem Jan Tomasz Gross.

Pozostało 88% artykułu
Historia
Paweł Łepkowski: Najsympatyczniejszy ze wszystkich świętych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia
Mistrzowie narracji historycznej: Hebrajczycy
Historia
Bunt carskich strzelców
Historia
Wojna zimowa. Walka Dawida z Goliatem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Historia
Archeologia rozboju i kontrabandy