Wąsosz to obecnie senna, półtoratysięczna wieś w województwie podlaskim. Jednak w czasie II wojny światowej była areną jednego z największych pogromów Żydów dokonanego polskimi rękoma. Ekshumacji ofiar chce białostocki IPN. Zależy od nich powodzenie śledztwa i to, czy Wąsosz stanie się ogólnie znanym symbolem.
W sprawie zgody na badanie szczątków spiera się jednak społeczność żydowska. Debata przybrała międzynarodowy charakter i włączył się w nią mieszkający w USA autor książek o Jedwabnem Jan Tomasz Gross.
Zagadki zbrodni
Co wiemy o pogromie w Wąsoszu? W 2002 roku wyniki badań na ten temat przedstawił historyk IPN dr Jan Milewski. Jego zdaniem zbrodni dokonało kilkunastu miejscowych z inspiracji Niemców, którzy obiecali, że nie wyciągną konsekwencji wobec sprawców.
Pogrom rozpoczął się nocą 5 lipca 1941 roku i zginęło najprawdopodobniej od 150 do 250 osób. Żydzi byli zabijani nożami i pałkami. Pochowano ich w rowie przeciwlotniczym.
– Śledztwo od marca 2006 roku jest prowadzone w sprawie zabójstw obywateli narodowości żydowskiej – informuje Tomasz Danilecki z białostockiego IPN. – Nikomu nie postawiono zarzutów. Przeprowadzono obszerne kwerendy, uzyskano materiały z Izraela, przesłuchano wszystkich ustalonych świadków – mówi.