Pod koniec listopada prokuratorzy z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku dokonają rekonensansu miejsca, gdzie mogą spoczywać ofiary obławy augustowskiej – ustaliła „Rzeczpospolita".
– Sprawdzimy, czy przy drodze z Gib do granicy z Białorusią znajdują się jamy czy rowy, w których mogą być złożone szczątki. W skład zespołu wejdzie też archeolog – mówi Janusz Romańczuk, szef pionu śledczego w białostockim IPN.
Prokuratorzy chcą zweryfikować hipotezę, że część osób aresztowanych i zabitych przez sowieckie służby specjalne została pochowana w pobliżu lub w pasie granicznym polsko-białoruskim, nieopodal granicy z Litwą. Takie miejsce pochówku ofiar obławy augustowskiej zasugerował kilka tygodni temu prof. Nikita Pietrow, wiceprzewodniczący rosyjskiego Stowarzyszenia Memoriał. Według niego Sowieci pochowali ofiary zbrodni augustowskiej w okolicach wsi Kalety na Białorusi.
Z zeznań świadków z lat 40. wynika, że zatrzymani w obławie byli przetrzymywani w obozie filtracyjnym w Gibach. Stamtąd ciężarówkami wywożono ich w nieznanym kierunku. Puste samochody wracały do Gib po 45 minutach albo dwóch godzinach. To wskazywałoby, że miejsce, w którym dokonywano egzekucji, mogło się znajdować blisko Gib.
Partyzanci, którzy walczyli z Sowietami nad jeziorem Brożane zeznali, że widzieli rozjeżdżoną ciężarówkami drogę prowadzącą właśnie do Kalet. Z Gib do Kalet jest ok. 20 km, to tereny leśne. – W sierpniu 1945 roku w tym miejscu została wytyczona granica. Porozumienie podpisano na szczeblu rządowym, ale już wcześniej Kalety były kontrolowane przez Sowietów – przypomina Tomasz Danilecki, historyk z białostockiego oddziału IPN.