W związku z przypadającą 1 sierpnia 75. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego przypominamy tekst, który ukazał się w "Rzecz o historii" w 2017 roku.
Jest 19 maja 1943 r. Tuż przed godz. 22 na małej leśnej stacyjce w Celestynowie pod Warszawą pojawia się kilkudziesięcioosobowa grupa młodych mężczyzn. Sprawnie rozpraszają się po okolicy i zastygają w oczekiwaniu na pociąg z Lublina, który według rozkładu ma się zatrzymać w Celestynowie około 22.35. Mijają kolejne kwadranse, pociąg nie nadjeżdża. Wtacza się na stację dopiero około 1.45 w nocy. Ostatni wagon wyróżnia się zakratowanymi oknami – to więźniarka, w której przetrzymywani są więźniowie polityczni, przewożeni z więzienia na zamku w Lublinie przez Warszawę do Oświęcimia. To właśnie o nich chodzi młodym ludziom, którzy pod osłoną nocy zjawili się w Celestynowie. W większości to żołnierze Szarych Szeregów, należący do oddziału AK „Motor 30". Dowodzi nimi Tadeusz Zawadzki ps. Zośka, wsławiony przeprowadzoną dwa miesiące wcześniej akcją pod Arsenałem.
Pociąg jeszcze na dobre się nie zatrzymał, a już w stronę ostatniego wagonu rusza biegiem Sławomir Bittner „Maciek". Musi sprawdzić, czy na pewno są tam więźniowie. Rozpędzony wpada na niemieckiego żandarma, który nagle wysiada z wagonu. Zabija go jednym strzałem, jednak huk alarmuje resztę konwojentów. Barykadują się w wagonie. Wybucha gwałtowna strzelanina. Dopiero dwa granaty ciśnięte do środka likwidują opór wroga. 49 więźniów jest wolnych. Nagle z wagonów „nur für Deutsche" padają strzały. Dwóch polskich żołnierzy ścina z nóg. Nie można im już pomóc. Pozostali ostrzeliwują pociąg i wraz z uwolnionymi wycofują się w stronę Warszawy.
Niemcy są wściekli, Polacy świętują. „Zośka" dostaje Virtuti Militari i awans. Niestety, dokładnie trzy miesiące później ginie podczas ataku na posterunek niemiecki w Sieczychach koło Wyszkowa. Uczestniczy w akcji „Taśma", w wyniku której rozbito 13 posterunków granicznych.
Mija niespełna półtora tygodnia i Niemcy znów muszą przełknąć gorycz porażki. Tym razem w samym centrum okupowanej Europy tracą kontrolę nad miastem. Zbliża się czwarta rocznica niemieckiej agresji na Polskę. Dowódca II Zgrupowania Zgrupowań Partyzanckich AK „Ponury", ppor. Waldemar Szwiec „Robot", postanawia „uczcić" tę datę w nietypowy sposób. W nocy z 31 sierpnia na 1 września 1943 r. pod miejscowością Końskie w województwie świętokrzyskim gromadzi się 64-osobowy oddział AK. Końskie jest znane z tego, że aktywnie pomaga działającym w okolicy partyzantom por. Piwnika „Ponurego". Niemcy zwą je nawet Banditenstadt. Dziesięć dni wcześniej przeprowadzili tu liczne aresztowania.