Obława augustowska to największa niewyjaśniona zbrodnia na Polakach po II wojnie światowej, nazywana przez historyków drugim Katyniem. Od 10 do 25 lipca 1945 r. na terenie Suwalszczyzny wojska NKWD oraz 1. Pułku Praskiego Wojska Polskiego zorganizowały zakrojoną na wielką skalę obławę przeciwko żołnierzom podziemia. W nieznanym kierunku wywieziono ok. 600 osób. Z materiałów Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że zostali oni zamordowani.
Śledczy białostockiego oddziału IPN mają nadzieję na znalezienie szczątków kilku ofiar obławy, które zostały zabite w czasie ucieczki z transportu, następnie pochowane w pasie drogi na odcinku Giby–Rygol. Wczesną wiosną (najpewniej na początku kwietnia) archeolodzy przeprowadzą w tej okolicy wykopy sondażowe.
Według zeznań świadków w lipcu 1945 r. to właśnie tą drogą z obozu w Gibach do nadgranicznej miejscowości Stanowisko jeździły sowieckie ciężarówki przewożące aresztowane osoby. Później, po mniej więcej godzinie, pojazdy wracały puste.
Jak już pisaliśmy w „Rzeczpospolitej", wspomniana droga kończy się u styku granic polskiej, litewskiej i białoruskiej. Śledczy podejrzewają, że właśnie w pasie granicznym, w okolicach wsi Kalety, mogły odbywać się masowe pochówki zamordowanych przez Sowietów mieszkańców okolic Augustowa i Suwałk. Takie miejsce zasugerował prof. Nikita Pietrow, wiceprzewodniczący rosyjskiego Stowarzyszenia Memoriał.
Jesienią poprzedniego roku śledczy przeprowadzili w tym miejscu eksperyment. Z udziałem jednego ze świadków oraz funkcjonariuszy Straży Granicznej pokonali trasę z Gib przez miejscowość Rygol (z ominięciem jej) do Stanowiska. Następnie ponownie pokonali trasę od granicy państwa do Gib, tym razem przez miejscowość Rygol.