Na kilka tygodni przed moskiewskimi obchodami Dnia Zwycięstwa Instytut Pamięci Narodowej przypomina, że Sowieci jeszcze przed zakończeniem wojny dopuszczali się zbrodni. Przypominają o porwaniu przez NKWD 27 marca 1945 roku 16 przedstawicieli Polskiego Państwa Podziemnego, którzy następnie zostali postawieni przed sądem w Moskwie, a część z nich skazana na kary więzienia.
Wśród uprowadzonych znaleźli się m.in. ostatni komendant AK gen. Leopold Okulicki, wicepremier Jan S. Jankowski, Kazimierz Pużak, przewodniczący Rady Jedności Narodowej. Trzech porwanych: Okulicki, Jankowski i minister Stanisław Jasiukiewicz, zmarło na terenie Związku Sowieckiego w niejasnych okolicznościach. Możliwe, że zostali zamordowani.
Zobacz ogłoszenie IPN (PDF-1mb)
W piątek w największym rosyjskim dzienniku – „Komsomolskiej Prawdzie" – zostanie opublikowane całostronicowe płatne ogłoszenie IPN. Instytut przypomina w nim historię „podstępnego aresztowania" „16 przywódców Polskiego Państwa Podziemnego od lat związanych z konspiracją antyniemiecką" i śmierci trzech z nich w ZSRR. I zamieszcza apel: „Polski Instytut Pamięci Narodowej poszukuje wszystkich mogących przekazać informacje na temat okoliczności śmierci i pochówku wspomnianych osób".
– Liczymy, że nie tylko uzyskamy nowe informacje o ich losie, ale przede wszystkim chcemy Rosjanom przypomnieć historię szesnastu – tłumaczy „Rzeczpospolitej" dr Łukasz Kamiński, prezes IPN. – W ten sposób może przynajmniej część rosyjskiej opinii publicznej zrozumie polską pamięć o 1945 roku, a takie ataki na AK jak publikacja Rosarchiwu staną się mniej skuteczne – podkreśla. To aluzja do publikacji pod koniec lutego dokumentów na temat AK przez Federalną Służbę Archiwalną Rosji. Szef archiwum Andriej Artizow oskarżył polskie podziemie o współpracę z nazistami. – Ostatnia publikacja dokumentów przez stronę rosyjską jest bardzo niepokojącym sygnałem. Polska jest gotowa do dialogu także o trudnych i bolesnych momentach w historii. Nie może się on jednak toczyć na podstawie zmanipulowanych edycji źródeł, bez pełnego dostępu do dokumentów po stronie rosyjskiej – przypomina. Dodaje, że „ten ostatni atak propagandowy nie tylko powielał zarzuty z aktu oskarżenia z procesu moskiewskiego, lecz wykorzystano w nim także dokumenty przygotowywane na potrzeby tego procesu".