O apelach pisaliśmy w „Rzeczpospolitej" w połowie marca. Do MEN wystąpiła w tej sprawie krakowska Fundacja Paradis Judaeorum, a jej apel w Internecie poparli politycy z różnych opcji: były wiceminister obrony Romuald Szeremietiew, eurodeputowani Bogdan Wenta z PO, Jadwiga Wiśniewska i Tomasz Poręba z PiS oraz poseł PiS Artur Górski. Ten ostatni skierował w tej sprawie interpelację do MEN.
– Rotmistrz Pilecki uosabia wszystko, co najszlachetniejsze w naszej tradycji – uzasadniał na łamach „Rzeczpospolitej" Michał Tyrpa, prezes Fundacji Paradis Judaeorum i dodawał, że raport ma dużą wartość literacką.
Czym jest „Raport Witolda"? Pilecki był bohaterem wojny polsko-bolszewickiej, kampanii wrześniowej i powstania warszawskiego, po wojnie zamordowanym przez komunistów. Napisał raport po tym, gdy uciekł z Auschwitz. Wcześniej dał się uwięzić tam na ochotnika. Jego celem było poznanie warunków życia w obozie i zbudowanie konspiracji wśród więźniów.
Raport liczy około 100 stron maszynopisu, a rotmistrz ze szczegółami opisuje w nim funkcjonowanie maszyny Holocaustu. „Krematorium budowaliśmy dla siebie. Rusztowanie wokół komina wznosiło się coraz wyżej" – w ten sposób opisywał jeden z pierwszych dni w obozie. Rotmistrz narrację zbeletryzował, uzupełnił własnymi refleksjami i wprowadził nawet dialogi.
– Upowszechnianie tej lektury to najlepsze antidotum na podłą insynuację „polskich obozów", która rozpanoszyła się w światowych mediach. Pierwsze relacje rtm. Pileckiego trafiły do aliantów na rok przed masowymi transportami do komór gazowych – mówi Michał Tyrpa. Dodaje, że Pilecki bezskutecznie domagał się też od kierownictwa AK akcji zbrojnej mającej na celu wyzwolenie obozu.