Wiadomo od dawna, że kraje Ameryki Łacińskiej stanowiły po wojnie schronienie dla hitlerowskich oprawców. Jak chociażby Adolfa Eichmanna, uprowadzonego przez izraelski wywiad i skazanego przez sąd państwa żydowskiego na karę śmierci. To było w 1962 roku.  Czy jednak w 70 lat po wojnie żyją tam jeszcze zbrodniarze? Kurt Schrimm, szef centrali w Ludwigsburgu przyznaje otwarcie dziennikarzom „Die Welt", że nie udało się do tej pory wytropić ani jednego zbrodniarza w Ameryce Łacińskiej. I to mimo 20 wypraw prokuratorów centrali oraz samego szefa do Peru, Urugwaju, Chile czy Brazylii.

Mimo to Kurt Schrimm przygotowuje się do kolejnej podróży. Tym razem do Ekwadoru. Jak twierdzi, ma pewne informacje od byłego ambasadora Niemiec w tym kraju, które zamierza sprawdzić. Spędzi więc w Ekwadorze ponad dwa tygodnie w towarzystwie jednego ze swych współpracowników. Ile kosztują niemieckich podatników tego rodzaju podróże klasą biznesową Lufthansy i zakwaterowanie w drogich hotelach? - pyta „Die Welt" sugerując, że są po prostu wakacje za państwowe pieniądze.

Tymczasem, jak wynika z długoletnich badań jednego z ekwadorskich historyków, ostatni zbrodniarz hitlerowski zmarł w tym kraju w 2008 roku. Był Holendrem. Do tego czasu nikt się nim nie interesował. "Die Welt" nie pozostawia suchej nitki na szefie centrali w Ludwigsburgu, który przyznał, że nie są mu znane prace ekwadorskiego historyka.

Samej instytucji zarzuca wręcz, że pełniła przez lata funkcję zasłony dymnej mającej udowodnić, że Niemcy pragną rozliczyć się ze swą przeszłością szukając intensywnie zbrodniarzy. W rzeczywistości szukano jedynie najbardziej znanych zbrodniarzy nie zajmując się bynajmniej „małymi odbiorcami rozkazów". Centrala w Ludwigsburgu zawiadomiła o tym oficjalnie sąd w Bielefeld w 1959 roku, gdzie toczył się proces przeciwko pewnemu esesmanowi. Instytucja ta nie uznawała za winnych zbrodniarzy, którzy wypełniali rozkazy. Przy tym w III Rzeszy dopuszczalna była odmowa wykonania niektórych rozkazów. Zdaniem Ludwigsburga, wystarczało jednak przekonanie bezpośrednich sprawców zbrodni, że nie wykonując rozkazu zostaną rozstrzelani czy srogo ukarani.

Centrala w Ludwigsburgu powstała w 1958 roku. Przeprowadziła od tego czasu prawie 8 tys. postępowań przygotowując materiały dowodowe w procesach w Niemczech dotyczących Auschwitz, Treblinki, Buchenwaldu i innych. W archiwach centrali znajduje się pół miliona dokumentów i 1,6 mln kartotek.