O odnalezieniu galeonu poinformował na specjalnie zwołanej konferencji prasowej prezydent Kolumbii Juan Manuel Santos.
Wrak żaglowca, zatopionego 307 lat temu przez Brytyjczyków, znalazła po długich poszukiwaniach kolumbijska flota - informuje TVN24.
Odnalezienie wraku było punktem honoru dla Kolumbii. Nie wiadomo, na jakiej głębokości leży San Jose i jak trudny jest dostęp do niego. Wiadomo, że w chwili zatonięcia miał na pokładzie skarby o nieoszacowanej dotychczas wartości - od 4 do 17 miliardów dolarów. W ładunku znajdowało się m.in. ok. 10 milionów peset w złocie.
San Jose poszedł na dno po starciu z flotą brytyjską w 1708 roku. Jako jeden z trzech galeonów eskortował wówczas 14 statków tzw. "srebrnej floty", które wiozły do Hiszpanii kosztowności - biżuterię, szlachetne kamienie i kruszce. Na pokładzie San Jose było ich najwięcej, i to właśnie San Jose jako jedynemu z całej eskadry nie udało się uciec przed Brytyjczykami. Do dziś nie wiadomo, czy wysadziła go w powietrze załoga, czy otrzymał trafienie w magazyn prochu. Wiadomo, że poszedł na dno wraz ze skarbem i całą załogą w okolicach portu Kartagena.
Zatopiony wrak próbowało znaleźć już wielu poszukiwaczy skarbów. W latach 80. XX wieku umowę z rządem Kolumbii podpisała amerykańska firma "Sea Search Armada", która ogłosiła wcześniej, że zlokalizowała wrak. Na mocy tej umowy Amerykanie mieli otrzymać 35 procent wartości odnalezionego skarbu.