- Trybunał robi jeden błąd za drugim. Ale ten byłyby jednak największy. To surrealistyczne, aby zwolnić Karadżicia choćby na minutę, a zwłaszcza zwolnić go do Serbii - powiedział Fiket Grabovica ze Stowarzyszenia rodziców dzieci zabitych przez Serbów w trakcie oblężenia Sarajewa. W podobnym tonie, również w rozmowie z portalem BIRN, wypowiedział się przedstawiciel organizacji Matki Srebrenicy.
Karadżić już wcześniej poprosił o przyznanie tymczasowego zwolnienia na czas oczekiwania w sprawie odwołania się od wyroku, skazującego go na 40 lat więzienia za ludobójstwo w Srebrenicy, zbrodnie w Sarajewie, prześladowania ludności cywilnej i uprowadzenie pracowników ONZ. Ten wniosek nadal jest rozpatrywany, decyzja w sprawie kolejnego ma zapaść do wtorku.
Eksperci zwracają uwagę, że tak długi czas rozpatrywania wniosków oraz wcześniejsze decyzje MTKJ, mają prawo niepokoić przedstawicieli rodzin ofiar Karadżicia i bośniackich Serbów.
Warto przypomnieć sprawę lidera serbskich radykałów i twórcy oddziałów czetników zorganizowanych na wzór oddziałów monarchistycznej partyzantki z okresu II wojny światowej. Szeszelj trafił do haskiego aresztu blisko 13 lat temu. W listopadzie 2014 roku ze względów humanitarnych został warunkowo zwolniony. Trybunał zastrzegł jednak, że oskarżony nie może wpływać na postawę świadków i poszkodowanych w jego sprawie. Szeszelj miał też zobowiązać się, że na wezwanie sędziów bezzwłocznie wróci do Hagi. Gdy jednak w maju ubiegłego roku Trybunał zażądał od rządu w Belgradzie aresztowania i przekazania go z powrotem do Hagi, władze serbskie odmówiły. A sam zainteresowany stwierdził, że „dobrowolnie nie wróci do aresztu”.