Jak Zachód zniszczył chińskie pogrzeby

Jeśli ścieranie się kultur może szokować, to z pewnością dzieje się to w Chinach. Co się stało z tajemniczymi, skomplikowanymi obrządkami pochówku pod wpływem rewolucji kulturalnej i ekspansji Zachodu?

Aktualizacja: 14.10.2016 00:27 Publikacja: 14.10.2016 00:01

W wiejskich regionach Chin na ceremonie pogrzebowe często wynajmuje się tancerki erotyczne, choć tak

W wiejskich regionach Chin na ceremonie pogrzebowe często wynajmuje się tancerki erotyczne, choć takie praktyki zostały zakazane przez władze.

Foto: AFP

Chiny zdają się bardziej niż inne narody opierać swoją kulturę na tradycji i zwyczajach. Wynika to historycznie z mocno hierarchicznej struktury państwa, wielkości terytorialnej oraz przenikających się nawzajem religii. Żadne społeczeństwo nie może istnieć bez własnych zwyczajów i obrzędów, które obok historii stanowią o tożsamości narodu. Proces wyniszczenia Chin był ściśle powiązany z rewolucją kulturalną, którą w 1966 r. zainicjował Mao Zedong i która trwała aż do jego aresztowania w 1976 r. Miała to być próba wyeliminowania jego politycznych rywali i wprowadzenia w życie koncepcji ideologicznych zwanych maoizmem. Żołnierze rewolucji z zaciętością zwalczali stare idee, kulturę i obyczaje. Zabroniono m.in. wyprawiania wesel i pogrzebów, a nieprzestrzeganie tych reguł oznaczało śmierć.

W Chinach ważną rolę odgrywa miejsce pochówku. Zmarły ma być pochowany w rodzinnej ziemi, inaczej nazywa się go bezdomnym duchem. Od starożytnych czasów przewożenie zwłok było niemożliwe z uwagi na problemy komunikacyjne i ukształtowanie terenu. Dlatego gdy ktoś umarł w podróży, rodzina robiła wszystko, aby sprowadzić ciało bliskiego do rodzinnej wsi, najmując do tego celu zawodowych tragarzy zwłok. W czasach rewolucji tradycja ta nie wygasła, a transport nadal nie był dobrze rozwinięty. Drogi pozostawały w kiepskim stanie, nie można więc było skorzystać z ciężarówki lub innego środka transportu, aby przewieźć ciało w rodzinne strony zmarłego. Cały proceder był oczywiście zakazany przez władzę i przez to ogromnie niebezpieczny. Rodzina zmarłego, przewodnik i postronne osoby pomagające zmarłemu w ostatniej podróży ryzykowały życie i sprowadzenie własnej rodziny do poziomu nizin społecznych. Tradycja ta była zatem kultywowana w ścisłej tajemnicy, a jednocześnie przy dużym nakładzie finansowym. Aby zminimalizować niebezpieczeństwo, wybierano górskie trasy oddalone od ludzkich siedzib. Ciało przed drogą było przygotowywane przez nasączanie go roztworem rtęci, a następnie umieszczane na plecach prowadzącego i tak transportowane nawet setki kilometrów. Całość przykrywała ciężka peleryna, a prowadzący trzymał w ręku lampion, który oświetlał mu drogę, co potęgowało niesamowity efekt. Można sobie wyobrazić, jakie wrażenie musiała robić mroczna, zwalista sylwetka, której ciężkie kroki dudniły po kamienistej drodze. Całości dopełniało jednostajne i monotonne żałobne zawodzenie dochodzące spod płachty. Zwłoki jakby poddawały się swemu przewodnikowi i były mu posłuszne, idąc krok w krok w takt monotonnego głosu. Dodatkowo przewodnik rozrzucał fałszywe banknoty, które miały przekupić duchy, aby te pozwoliły zmarłemu wejść do nieba. Całość zapewne musiała budzić przerażenie, ale i respekt napotkanych wędrowców.

Pogrzebowe porno

Rewolucja kulturalna uznawana jest oficjalnie przez władze za błąd, a chińska konstytucja zapewnia obywatelom wolność wyznania. Mimo tej pozornej wolności stanowisko władz, kształtowane wieloma dekretami i rozporządzeniami, jest takie, że nie wolno propagować publicznie żadnej z religii. Można jedynie wierzyć. Chińczycy obchodzą więc święto zmarłych, które nie jest u nich świętem państwowym, jednakże nadmierne celebrowanie obrzędów religijnych jest zakazane. Obarczony przez lata zakazami naród został wyniszczony od środka, bezpowrotnie tracąc możliwość poznania i korzystania z własnej tradycji. Wraz z uchyleniem żelaznej kurtyny pustkę po obrządkach i wierzeniach zaczęła zapełniać napływająca, jakże odmienna, kultura Zachodu, doprowadzając do powstawania paradoksów i wynaturzeń. Tradycja miesza się z nowoczesnością, w wyniku czego powstały nowe, często przerażające obyczaje, które mają niewiele wspólnego z rodzimą kulturą.

Dla Chińczyków nie są ważne emocje i uczucia, ale to, w jaki sposób są postrzegani przez lokalną społeczność. Ceremonia ma być wystawna, a priorytetem jest jak największa liczba gości. To ma zapewnić zmarłemu dobrobyt, ale przede wszystkim potwierdzić rangę rodziny w hierarchii danej społeczności. Aby przyciągnąć jak największą widownię, zaczęto więc zatrudniać zawodowych striptizerów. Mimo że jest to praktyka zakazana i surowo karana, stała się niezwykle popularna. Jak podaje komunikat chińskiej agencji informacyjnej Xinhua, surowa kara nie odstrasza żałobników, którzy wynajmują „artystów mających na sobie jedynie mocno prześwitujące ubranie, tańczących na scenie publicznego placu na środku wsi. W trakcie tańca używane są też gadżety erotyczne, którymi imituje się stosunek płciowy". Możliwość zarobienia dużych pieniędzy powoduje, że powstają całe grupy „artystów" występujących jedynie na pogrzebach. Są tak popularne, że przyciągają tłumy, gwarantując, że impreza będzie uznana za udaną. W opinii Ministerstwa Kultury Chin takie praktyki „zakłócają porządek i degenerują kulturę, obyczaje mieszkańców wsi i niszczą atmosferę społeczną". Tradycja ta nie traci na popularności, gdyż Chińczycy wierzą, że zmarły przed przejściem w zaświaty musi doznać ziemskich rozkoszy.

Gnijąca panna młoda

Chińczycy, podobnie jak Egipcjanie, wierzą w materialne życie po śmierci. Z upływem lat powstał system rygorystycznych obrzędów mających przeprowadzić zmarłego w zaświaty. Żeby dbać o nieboszczyka, nie wystarczy go „dobrze" pochować. Chińczycy wierzą, że po śmierci duch zmarłego potrzebuje tego samego co za życia. Dlatego składają na jego grobie ofiary. Te swoiste „dziady" najczęściej odbywają się w okolicy święta zmarłych Qingming. Wówczas na nagrobkach pojawiają się puste butelki po wódce, termosy na herbatę, pudełka papierosów i inne ważne za życia zmarłego przedmioty. Zakłady pogrzebowe wychodzą naprzeciw zapotrzebowaniu i oferują klientom małe telewizorki, samochody, telefony czy atrapy domów, z którymi chowa się zmarłego. Mają one zapewnić komfort i zadowolenie po drugiej stronie życia. Skoro zmarli potrzebują przedmiotów, z pewnością mają też inne potrzeby, w tym seksualne. Aby zaspokoić i to, na grobie umieszcza się wycięte zdjęcia roznegliżowanych modelek, co zostało również zakazane przez władze. Nie zatrzymało to procederu, który rozkwitł wraz z otwarciem się Chin na kulturę Zachodu. Zaczęto „żenić" zmarłych mężczyzn ze zmarłymi kobietami, w tym celu wykopując ciała i kości kobiet, które następnie sprzedawano rodzinom.

Praktyka ta ma swoje korzenie w XIV-wiecznej tradycji „duchowych małżeństw", gdzie rodziny zawierały kontrakty ślubne już między dziećmi. Jeśli narzeczony zmarł przed planowaną datą ślubu, rodzina musiała dopełnić transakcji i zorganizować ślub po śmierci. Odprawiano więc ceremonię, w której rolę zmarłego odgrywała drewniana kukła. Obecnie klientom przestał wystarczać manekin, a jego miejsce zajęły prawdziwe zwłoki kobiet. Zbyt na „świeże ciała" wiąże się z dynamicznym rozwojem górnictwa w Chinach i dużą śmiertelnością wśród młodych górników. Rodziny chcące dopełnić tradycji generowały popyt na ciała kobiet, płacąc za dostarczenie i zaaranżowanie „duchowego małżeństwa". Proceder ten trudno ukrócić lub kontrolować, gdyż na tradycyjnej wsi nie chowa się zmarłych na cmentarzach, ale na polach w okolicach domów. Nadto bieda i nierówna sytuacja kobiet w społeczeństwie powoduje, że rodzina zmarłej kobiety, chcąc zarobić, chętnie sprzedaje i tak „mniej wartościowego" członka rodziny, poprawiając przy tym swój status społeczny. Biznes, choć niebezpieczny, jest niezwykle dochodowy. Za trzymiesięczne zwłoki kobiety można dostać równowartość nawet 15 tys. zł.

Ekopogrzeby

Chińskie metropolie zmagają się z problemem przeludnienia. Statystycznie każdego dnia w Chinach na tysiąc mieszkańców umiera siedmiu. W samym Pekinie to dziennie 383 osoby. W mieście, gdzie każdy centymetr gruntu jest na wagę złota, nieopłacalne jest budowanie wielkich cmentarzy. Cena za kwaterę to wartość mieszkania w centrum Pekinu. Na taki wydatek stać tylko nielicznych. Dlatego państwo propaguje dużo tańszy sposób pochówku, czyli kremacje. Ostatnim krzykiem mody są tzw. ekologiczne pogrzeby, dodatkowo dotowane przez państwo. Polegają na tym, że prochy po kremacji umieszcza się w urnie z piasku i gliny. Pochówek następuje w specjalnie wydzielonej kwaterze, do której podczas wspólnej ceremonii można złożyć nawet kilkaset urn. Aby zrekompensować rodzinie zmarłego brak możliwości dopełnienia tradycji, pozwala się na miejscu mogiły posadzić drzewo zamiast postawienia nagrobka. Urna ulega rozkładowi, a prochy stają się częścią ekosystemu poprzez wchłonięcie ich przez rosnące w tym miejscu drzewo.

Od czasów starożytnych w Chinach wierzono, że zmarli mają ogromną władzę nad tym, co dzieje się tu i teraz. Nieszczęśliwi przodkowie mogli zesłać na żyjących chorobę lub katastrofę. Wiele elementów tamtych wierzeń pozostało w świadomości ludzi do dzisiaj. Oczywiście obyczaje podlegają modyfikacji, jednak mimo spustoszeń, jakie dokonały się na przestrzeni dziejów, Chińczycy niezmiennie trwają przy kulcie przodków i materialnym wyobrażeniu życia pośmiertnego. Chociaż Chiny pędzą naprzód w kosmicznym tempie, tradycyjne domy wciąż buduje się z wysokimi progami, gdyż Chińczycy wierzą, że duchy nie umieją skakać, a jedynie powłóczą nogami. Drzwi zastawiane są barwnymi parawanami, ponieważ zmory poruszają się jedynie w linii prostej. Na pogrzebach nadal sypie się fałszywe pieniądze i wyprawia huczne tańce, aby zadowolić zmarłego. To prawda, że złakniony wolności naród, otwierając się na kulturę Zachodu, przyjął nie tylko wartościowe, ale też negatywne wzorce. Czy znalezienie równowagi pomoże pogodzić nowoczesność z tradycyjnymi wartościami i nie zapomnieć, co tworzy tożsamość narodu? Odpowiedź na to pytanie przyniesie czas.

Historia
Cel nadrzędny: przetrwanie narodu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Historia
Generalne Gubernatorstwo – kolonialne zaplecze Niemiec