Zachodnie media uznały, że proces byłego irackiego przywódcy był rzetelny, a wyrok sprawiedliwy i zasłużony. Całkowicie odmienne zapatrywanie na tę sprawę miała arabska ulica.
Przez ponad pół wieku amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza wywołała kilkadziesiąt puczów i zamachów stanu na całym świecie. Były dyrektor CIA Richard Helmes w swoich wspomnieniach przyznał, że przez ostatnie 50 lat CIA skutecznie realizowała program „Regime Change", polegający na usuwaniu w niektórych regionach świata przywódców i legalnych rządów, które były nieprzychylne wobec amerykańskiego korporacjonizmu. Na ich miejscu osadzano namaszczonych przez Waszyngton polityków trzeciego garnituru, niezależnie, czy byli to zasłużeni intelektualiści, zwyczajni łajdacy, mordercy czy złodzieje. Klasycznym przykładem operacji „zmiany reżimu" przez CIA były dwa zamachy stanu dokonane w Iraku przez członków opozycyjnej partii BAAS w roku 1959 i 1963. Uczestnikiem pierwszego, nieudanego, jakkolwiek brawurowego, zamachu na premiera Iraku Abdullaha Karima Kasima był młody działacz partii BAAS Saddam Husajn. Wiele wskazuje na to, że amerykański wywiad zorganizował mu ucieczkę do Syrii, a potem do Egiptu, skąd został wezwany do innych zadań sponsorowanych przez agencję kilka lat później.
W 1961 r. Kasim zdecydował o wystąpieniu Iraku z koalicji antysowieckiej, groził zajęciem Kuwejtu i przygotował plan nacjonalizacji IPC (Iraq Petroleum Company). Operacja „Regime Change" z 8 lutego 1963 r. była wielkim sukcesem CIA i wywiadu brytyjskiego. Abdullah Kasim został aresztowany, osądzony i skazany na śmierć. James Critchfield, szef oddziału Bliskiego Wschodu w Centralnej Agencji Wywiadowczej, mówił po latach: „Uznajemy ten zamach za nasze wielkie zwycięstwo". A sekretarz generalny partii BAAS Ali Saleh Sa'adi głosił bez żenady: „Dojechaliśmy do władzy w pociągu CIA". Dyrektor CIA Richard Helmes przyznał nawet, że plan zamachu na Kasima był koordynowany i ustalany na terenie Ambasady USA w Bagdadzie.
Po usunięciu Kasima trzeba było zrobić porządek z nowym reżimem partii BAAS i zlikwidować jej radykalne lewe skrzydło. Amerykanom potrzebny był człowiek, który ukróci komunistyczne zapędy członków nowego rządu. Takim człowiekiem był młody Saddam Husajn, okrutny wobec swoich, ale lojalny wobec zachodnich mocodawców. Na swoją złowrogą reputację zapracował jeszcze w 1958 r., kiedy jako uczeń V klasy liceum w Tikricie brutalnie zamordował lokalnego komunistę, dzięki czemu bez problemu został przyjęty do BAAS już w wieku 20 lat. Rok później partia (czytaj: CIA) wybrała go na zabójcę premiera Kasima. Nieudany zamach urósł potem do rangi mitu narodowego, a sam Husajn, mimo że musiał uciec za granicę, stał się obiektem szczególnego zainteresowania wywiadów amerykańskiego i brytyjskiego.
Kilka lat później, po powrocie do Iraku, błyskawicznie awansował. W 1968 r. został wiceprzewodniczącym Rady Dowództwa Rewolucji i szefem aparatu bezpieczeństwa. W kazamatach stworzonych przez tego sadystę ginęli głównie niearabscy mieszkańcy wielkich miast. Na pierwszy ogień poszli prawie wszyscy obywatele iraccy pochodzenia żydowskiego.