Wiktoria i Józef Ulmowie oraz ich dzieci zostali zamordowani przez Niemców w marcu 1944 r., bo w swoim domu w Markowej ukrywali ośmioro Żydów. Ich postawa stała się symbolem poświęcenia wszystkich Polaków, którzy podczas wojny ratowali żydowskich sąsiadów. W 1995 r. przyznano im tytuły Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W Markowej stanął pomnik upamiętniający ich śmierć, a w 2016 r. otwarto tam Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów.
Kościół od początku nie miał wątpliwości, że Ulmowie zginęli śmiercią męczeńską. W 2003 r. ruszył ich proces beatyfikacyjny, ale w ciągu 14 lat nieznacznie posunął się do przodu. Rodzinę Ulmów włączono bowiem do dużego, prowadzonego przez diecezję pelplińską, procesu męczenników II wojny światowej. Tam w 2011 r. prace się zakończyły i dokumentacja trafiła do Rzymu. W 2013 r. watykańska Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych wydała tzw. dekret o ważności procesu i dopiero wtedy jego postulator mógł rozpocząć pisanie tzw. positio – jednego z najważniejszych dokumentów, który jest podstawą do dalszych badań historyków i teologów.
Przykład dla rodzin
– W odniesieniu do każdej osoby, która występuje w tym procesie – a jest ich w sumie 89 – trzeba opracować odrębne positio. Przed nami długa droga i trudno powiedzieć, kiedy się zakończy – mówił rok temu „Rzeczpospolitej" ks. dr Dariusz Drążek, postulator generalny procesu w Rzymie.
Teraz pojawiła się szansa, że beatyfikacja Ulmów przyspieszy. Na prośbę metropolity przemyskiego abp. Adama Szala rodzina została pod koniec lutego wyłączona do odrębnego procesu.
– W ostatnich latach, szczególnie po otwarciu muzeum oraz Światowych Dniach Młodzieży, gdy podczas wizyty w Birkenau papieża Franciszka proboszcz z Markowej odmawiał modlitwę, wzrosło zainteresowanie tą rodziną. Do Markowej przyjeżdżają ludzie z całego świata i oprócz muzeum odwiedzają też cmentarz, na którym Ulmowie są pochowani, zachodzą do kościoła, pytają o beatyfikację – mówi „Rzeczpospolitej" abp Szal. – Dziś, gdy tak dużo mówi się o kryzysie rodziny, trzeba dać rodzinom w Polsce i na świecie przykład do naśladowania. Ulmowie są takim przykładem, a gdyby zostali beatyfikowani w dużej grupie, pozostaliby w jakimś sensie anonimowi – tłumaczy swoją decyzję hierarcha.