Prace rozpoczną się we wrześniu w miejscowości Turza koło Sokołowa Małopolskiego. Z relacji świadków wynika, że w miejscu tym mogą być ofiary zbrodni dokonanych przez funkcjonariuszy sowieckiej bezpieki. Mowa m.in. o żołnierzach Armii Krajowej aresztowanych na zapleczu frontu latem i jesienią 1944 roku i umieszczonych w obozie NKWD w miejscowości Trzebuska. Miejscowi nazywają te okolice małym podkarpackim Katyniem.
– Prace poszukiwawcze obejmą obszar 9 hektarów w miejscowości Turza, w przyszłości przebadane zostaną też inne miejsca – mówi nam Bogusław Kleszczyński z zespołu poszukiwań i identyfikacji rzeszowskiego oddziału IPN. Sprawdzony zostanie też m.in. tzw. cypel za lasem w Nienadówce.
Kilka tygodni temu w miejscu poszukiwań odbył się rekonesans. O planach poszukiwawczych został poinformowany pion śledczy IPN. Z odpowiedzi na interpelację złożoną do ministra sprawiedliwości przez posła Macieja Masłowskiego (klub Kukiz'15) wynika, że prowadzone było już śledztwo w sprawie tej zbrodni. 7 maja 2004 roku zostało umorzone wobec niewykrycia sprawców. „Śledztwo zostanie jednakże podjęte na nowo, o ile prace poszukiwawcze (...) doprowadzą do odkrycia szczątków ludzkich. Podjęcie śledztwa pozwoli na zarządzenie ekshumacji, a następnie na podjęcie czynności zmierzających do identyfikacji tożsamości oraz godnego pochówku osób, które straciły życie w obozie w Trzebusce" – zapewnia Andrzej Pozorski, zastępca prokuratora generalnego, szef pionu śledczego IPN.
Bogusław Kleszczyński zaznacza, że w miejscowości Trzebuska znajdował się tylko jeden z kilkunastu obozów założonych w 1944 r. na terenach Podkarpacia przez NKWD. Inne powstały m.in. w Żabnie nad Sanem, Jastkowicach koło Stalowej Woli, Rudniku nad Sanem.
Z informacji zebranej przez dr. Tomasza Łabuszewskiego z IPN w opracowaniu „Śladami zbrodni. Przewodnik po miejscach represji" wynika, że obóz przejściowy NKWD w Trzebusce funkcjonował od 15 sierpnia do połowy listopada 1944 r. Stworzony został na ogrodzonym drutem kolczastym pastwisku, gdzie wykonane zostały ziemianki. Do celów więziennych wykorzystany został pobliski dom spółdzielczy. W jednym z pomieszczeń znajdował się Trybunał Wojenny I Frontu Ukraińskiego. – Zapadały tam decyzje o zwolnieniu do domu, karze śmierci lub wysłaniu do łagru – przypomina Bogusław Kleszczyński.