Instytut Pamięci Narodowej wskazał samorządom 943 ulice, których nazwy powinny zostać zmienione, bo propagują ustroje totalitarne, w tym komunizm. Od wielu miesięcy w tym zakresie trwa cicha walka o pamięć pomiędzy IPN a samorządami. W wielu przypadkach te ostatnie nie zgadzają się z interpretacją historii prezentowaną przez naukowców IPN.
Chyba najbardziej widocznym jest spór o spuściznę dąbrowszczaków. Zmianom nazwy tych ulic towarzyszą protesty organizowane przez środowiska lewicowe w całym kraju, od Olsztyna do Warszawy.
Działania samorządów, które powinny zmienić nazwy ulic, można podzielić na cztery kategorie. Te, które niewiele robią i które IPN stara się dyscyplinować. Niekiedy w tych samorządach większość ma lewica lub opozycyjna do rządu PiS Platforma Obywatelska. Np. w Częstochowie zdaniem IPN z ulicznych tabliczek powinny zniknąć nazwiska Zygmunta Berlinga, Oskara Langego i Leona Kruczkowskiego, a w Zawierciu – Franciszka Zubrzyckiego. Podobne uwagi dotyczące wielu ulic kierowane są do samorządu warszawskiego.
Są też samorządy, które starają się zmienić patronów najmniejszym kosztem. Tak jak w Wieluniu, gdzie Aleksandra Zawadzkiego, działacza komunistycznego i byłego przewodniczącego Rady Państwa, zastąpił Tadeusz Zawadzki ps. Zośka, harcerz, jeden z dowódców Szarych Szeregów, poległy w walce z Niemcami.
Część przedstawicieli lokalnej władzy walczy o utrzymanie swoich lokalnych patronów. Tak jest np. na Śląsku, gdzie samorządy sprzeciwiają się wymazaniu z tabliczek i ludzkiej pamięci postaci tak zwanych dobrych, acz komunistycznych gospodarzy: gen. Jerzego Ziętka, samorządowca, pierwszego powojennego wojewody śląskiego, oraz Edwarda Gierka, byłego I sekretarza KC PZPR.