Reklama

Łowcy kłamstw walczą o Polskę

Wolontariusze z całego świata śledzą informacje o rzekomych polskich zbrodniach wojennych. Jest ich ok. 3 tys.

Aktualizacja: 18.09.2017 14:39 Publikacja: 17.09.2017 19:05

Łowcy kłamstw walczą o Polskę

Foto: AFP

"Rzeczpospolita" walczy z "polskimi obozami"

„L'essentiel", gazeta z Luksemburga, w informacji o oskarżeniu niemieckiego strażnika obozowego Huberta Zafkego podaje, że służył on w „polskim obozie zagłady". Podobne sformułowanie znalazło się na blogu duńskiej dziennikarki opisującej losy Żydówki, a także w publikacji o świętej Edycie Stein na włoskim portalu Ilsussidiario.net. Z kolei „Allgemeine Zeitung", odnotowując wizytę niemieckich uczniów w Polsce, stwierdza, że odwiedzili „polski Auschwitz".

To przykłady fałszywych informacji, które ukazały się jednego dnia w poprzednim tygodniu. Podobne kalki słowne znajdują się dość często w prasie irlandzkiej, brazylijskiej, francuskiej, amerykańskiej czy izraelskiej.

Skuteczni w 80 proc.

Z takimi stwierdzeniami już od 12 lat walczy grupa wolontariuszy skupiona w Polish Media Issues (PMI). To niezwykle aktywna i apolityczna inicjatywa obywatelska liczy ok. 2700 członków z 74 krajów, najwięcej z Polski, Wielkiej Brytanii i Ameryki Północnej. Niektórzy, choć nie mówią już biegle po polsku, nie zapomnieli ojczyzny swoich przodków.

– Zarejestrowaliśmy ponad 3 tysiące przypadków zniesławień typu „polski obóz koncentracyjny", „polski obóz zagłady", „polskie getto" czy oszczerczego przypisywania Polsce współodpowiedzialności za Holokaust. Osobiście dokonałem ponad tysiąca interwencji w prasie. Nasza skuteczność wynosi ponad 80 proc., jeśli chodzi o korekty obraźliwych tekstów. Niestety, mimo że często informujemy polskie placówki dyplomatyczne o interwencjach, ironia losu sprawia, że nie jesteśmy wspierani przez MSZ, pomimo że bliższa współpraca mogłaby zaowocować większą skutecznością obrony dobrego imienia Polski – wyjaśnia Krzysztof Jeżewski z Gloucestershire (Anglia), emerytowany inżynier branży energetycznej, jeden z liderów PMI.

Członkowie grupy wyszukują pewne frazy w Google'u. – Liczba interwencji oscyluje wokół 300–350 rocznie. Czasem są to proste sprawy, które udaje się błyskawicznie skorygować, czasem wymagają dużego nakładu czasu i zaangażowania kilkudziesięciu osób z PMI – dodaje dr Marek Błażejak, lekarz z Hamburga.

Reklama
Reklama

Takim przypadkiem był np. tekst w brytyjskim „The Guardian" opublikowany latem po wizycie pary książęcej w Polsce. Autorka obarczyła Polaków odpowiedzialnością za mordowanie Żydów w czasie wojny, a rząd polski o negowanie Holokaustu.

Edukacja, nie szantaż

– Nasza praca polega na edukowaniu redakcji i umiejętnej perswazji. Skutecznie wpłynęliśmy na zmianę stylebooków redakcji gazet, telewizji czy rozgłośni radiowych w wielu krajach – dodaje Jeżewski.

Zaznacza, że „polskie obozy" najczęściej pojawiają się w mediach przy okazji obchodów wyzwolenia obozu Auschwitz, Międzynarodowego Dnia Pamięci o Ofiarach Holokaustu czy wizyt znanych osób na terenie niemieckich obozów zagłady. Podkreśla, że na kilka miesięcy przed wizytą brytyjskiej pary książęcej w byłym niemieckim obozie w Stuthoff był on w kontakcie z rzecznikami prasowymi Kensington Palace oraz Clarence House i informował o poprawnych frazach. Para książęca nie popełniła błędów, w przeciwieństwie do wielu mediów, które relacjonowały jej wizytę w Polsce.

Grupa PMI protestowała też przeciwko działaniom rabina Friedmana, który w maju 2016 zorganizował demonstrację w obronie prof. Jana Tomasza Grossa przed konsulatem Polski w Nowym Jorku. Stwierdził wtedy m.in., że „polski antysemityzm jest tak żyzny jak ziemia w Kansas, na której uprawia się pszenicę, i tylko dlatego obozy zagłady, w których zabijano Żydów, powstały w Polsce".

Wolontariusze PMI nie podejmują interwencji prawnych, bo wiązałoby się to z dużymi kosztami. – Nie szantażujemy też redakcji, że np. Polacy nie będą kupować produktów norweskich czy francuskich, jeśli nie zostanie poprawiony oszczerczy tekst – dodaje Jeżewski.

Poprawianie ambasady

Chyba najbardziej absurdalnym przykładem interwencji PMI w ostatnim czasie było sformułowanie, które znalazło się w zaproszeniu ambasady Polski w Waszyngtonie na spotkanie dyskusyjne w Niemieckim Instytucie Historycznym w listopadzie ub. roku. Napisano w nim: „Biorąc pod uwagę fakt, że Polacy i Niemcy mają skomplikowaną historię i muszą walczyć ze spuścizną zbrodni nazistowskich popełnionych podczas II wojny światowej, był to szczególnie ambitny, ale ważny pomysł [wspólnego polsko-niemieckiego podręcznika historii]".

Reklama
Reklama

– Nie spodziewaliśmy się, że po latach walki ze zniesławieniami w mediach na całym świecie będziemy musieli walczyć z błędami polskiej ambasady. Nasze interwencje wywołały lawinę protestów Polonii amerykańskiej – opisuje dr Marek Błażejak.

Czy działania te są nadal potrzebne? – W 2014 roku zleciliśmy badania opinii publicznej firmie „Populus" z Wielkiej Brytanii na temat wiedzy Brytyjczyków o obozach koncentracyjnych. Wskazały na zatrważający trend zanikania granicy pomiędzy sprawcami: Niemcami i ofiarami – Polakami – tłumaczy lider PMI.

MSZ przyznaje, że nie współpracuje stale z tą grupą, choć ma informacje na temat jej działalności. Resort od 2015 r. podjął ponad 600 interwencji w sprawie kłamliwych sformułowań na temat polskiego udziału w zagładzie Żydów.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: m.kozubal@rp.pl

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama