Rzeczpospolita: Dokładnie 150 lat temu w Warszawie urodziła się Maria Skłodowska-Curie, dwukrotna laureatka Nagrody Nobla: w dziedzinie fizyki i chemii. Jakie znaczenie miały jej odkrycia?
Magdalena Niedźwiedzka: Najważniejsze było oczywiście odkrycie polonu i radu, pierwiastków radioaktywnych wykorzystywanych w leczeniu nowotworów. Ale przypomnę też o jej działalności w czasie I wojny światowej, gdy rekwirowała bogatym damom samochody, a także aparaturę z paryskich laboratoriów, po czym za zdobyte środki szkoliła lekarzy. Wraz z córką Irene, późniejszą noblistką, jeździła na front, gdzie jako ekspert od prześwietleń rentgenowskich uczestniczyła w operacjach. Szacuje się, że dzięki tej metodzie w trakcie wojny uratowano ponad milion ludzi.
Skłodowska-Curie była w tamtym czasie zaangażowana w działalność patriotyczną?
Nie walczyła o naszą niepodległość tak, jak moglibyśmy sobie wyobrażać: poprzez protesty, apele itd. Ale Maria nie zapominała, że jest Polką, i dla swojego kraju robiła wiele. Mimo że była nieśmiała i nie lubiła mediów, pojechała do Stanów Zjednoczonych, gdzie, kolokwialnie mówiąc, robiła za celebrytkę, czego szczerze nienawidziła. Zbierała pieniądze na Instytut Radowy w Warszawie, który powstał z jej inicjatywy – w 1951 r. został przemianowany na Instytut Onkologii.
Jakie znaczenie miał fakt, że była naukowcem kobietą?