Sława i śmierć Elvisa Presleya. Historia rock’n’rollowej muzycznej fali

8 stycznia 1935 r. urodził się król rock and rolla, który w drugiej połowie XX w. na zawsze odmienił świat muzyki. Stworzył też kanon muzycznej kariery – w tym, co dobre i co fatalne. Gdyby żył, obchodziłby 90. urodziny.

Publikacja: 09.01.2025 21:00

Koncerty Elvisa gromadziły tłumy, fani szaleli w rytm jego piosenek. Zdjęcie wykonano w 1969 r.

Koncerty Elvisa gromadziły tłumy, fani szaleli w rytm jego piosenek. Zdjęcie wykonano w 1969 r.

Elvis Aaron Presley, syn Gladys Love i Vernona Presleyów, przyszedł na świat w Tupelo w stanie Missisipi w skromnym domku, który dziś jest pamiątką narodową. Miał się urodzić jako jeden z bliźniaków, jednak jego brat Jesse Garon zmarł przed porodem.

Dramat rodziny rozpoczął się, gdy Presleyowie w 1938 r. stracili dom, po tym jak Vernon został uznany za winnego sfałszowania czeku i skazany na osiem miesięcy więzienia. Z tych czasów pozostała Elvisowi nieśmiałość, wielka miłość do mamy, a także intuicja, że muzyka może być azylem od największych, prywatnych i zawodowych problemów.

Elvis Presley – król rock and rolla

Jedno nie podlega dyskusji: Elvis w branży muzycznej zaliczył prawdziwe „wejście smoka”. Ledwie pierwsze trzy i pół roku jego fonograficznej kariery sprawiły, że świat muzyczny zmienił się nie do poznania. Dla milionów młodych ludzi stał się bożyszczem, ikoną mody i nowej obyczajowości, a dla wielu przyszłych gwiazd – wzorem do naśladowania i inspiracją.

Na serio zaczął nagrywać w 1954 r. z producentem Samem Phillipsem, szefem późniejszej legendarnej wytwórni Sun Records. Dziś mało kto pamięta, że pierwsze nagrania jeszcze z 1953 r. miały charakter półprywatny – m.in. dla ukochanej mamy – ale nikt nie uznał ich za udane, choć wokalista i gitarzysta miał za sobą sukcesy w różnego rodzaju amatorskich i szkolnych konkursach.

Elvis Presley (1935–1977) – król rock and rolla, ikona popkultury. Zdjęcie wykonano w 1963 r.

Elvis Presley (1935–1977) – król rock and rolla, ikona popkultury. Zdjęcie wykonano w 1963 r.

Foto: Sony Music Polska (4)

Phillips próbował animować karierę piosenkarza, jednak nie przynosiło to żadnego pożądanego efektu do czasu magicznej nocy 5 lipca 1954 r. Zawiedzeni swoją pracą muzycy mieli iść spać, gdy Presley zaczął grać bluesowy hit z 1946 r. „That’s All Right” Arthura Crudupa. I wtedy stał się cud – przez Elvisa i jego kolegów instrumentalistów przeszła fala niespodziewanej energii, która zaowocowała słynnym tańcem i tym, co na zawsze zapisała płyta. Kilka dni później piosenka trafiła na antenę lokalnego radia, a już 17 lipca Presley rozpoczął występy przyjmowane euforycznie zwłaszcza przez kobiety. Menedżerowie zaczęli walczyć o kontrakt z młodym artystą, firmy fonograficzne konkurowały o przejęcie praw do piosenek, proponując 25 tys. dol. RCA wyłożyło 40 tys. – dziś to równowartość ok. 450 tys. dol.

Elvis uskrzydlony kontraktem w styczniu 1956 r. nagrał „Heartbreak Hotel” Mae Borena Axtona i Tommy’ego Durdena. Singel zrobił piorunujące wrażenie na fanach. Znajdował się na szczycie listy Billboard Top 100 przez siedem tygodni. We wrześniu Elvisa oglądało 60 mln telewidzów programu Eda Sullivana, co stanowiło ponad 80 proc. ówczesnej widowni, a w listopadzie 1956 r. Presley zadebiutował w filmie „Love Me Tender” i hitem o tym tytule przypieczętował swoją pozycję.

Czytaj więcej

"Priscilla" wchodzi do kin. Gorzkie wyznania byłej żony gwiazdora

Jeszcze mocniej zabrzmiał filmowy „Jailhouse Rock” z 1957 r., co sprawiło, że przez konserwatywnych polityków Presley był uważany za… zagrożenie dla stabilności Stanów Zjednoczonych, głównie ze względu na swój wpływ na młodzież. W telewizji pokazywano go już wtedy tylko od pasa w górę. Renomę artysty bardziej akceptowalnego przyniósł mu bożenarodzeniowy „Elvis’ Christmas Album”, zaczynający się od bluesa „Santa Claus is Back To Town”. Wątpliwym prezentem pod choinkę było powołanie Elvisa do wojska. Niedługo potem zmarła jego ukochana mama. W pewnym sensie był to koniec Presleya radosnego, niepokornego, nieposkromionego, choć jeszcze w 1960 r. powracający ze służby w Niemczech wokalista za ośmiominutowy występ w programie Franka Sinatry, nazywanym również „Welcome Home Elvis”, zarobił 125 tys. dol. Przez kolejne osiem lat tak bardzo był jednak kojarzony z mało znaczącymi artystycznie płytami, że nawet szefowie RCA uznali w końcu, że sprzedaż albumów spadła do niepokojącego poziomu.

To był początek zwrotu. W 1968 r. Elvis powrócił na scenę w programie specjalnym telewizji NBC – odniósł gigantyczny sukces i doprowadził do rezydencji koncertowej w Las Vegas oraz serii bardzo dochodowych tras koncertowych. W 1973 r. Presley dał też transmitowany na cały świat koncert „Aloha from Hawaii”. Prywatnie był jednak cieniem 20-latka, który podbijał świat.

„Elvis” Baza Luhrmanna okrutną wiwisekcją Ameryki i Amerykanów

Zwłaszcza po filmie Baza Luhrmanna „Elvis” z 2022 r., gdzie tytułową rolę kreuje Austin Butler, biografia króla rock and rolla staje się okrutną wiwisekcją Ameryki i Amerykanów, ich marzeń oraz zasad lub raczej tego, jak oficjalna wersja amerykańskich standardów niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Można wręcz złośliwie popatrzeć na Amerykę jak na potiomkinowską wioskę, która piękną fasadą przysłania pustkę lub problemy społeczne.

Luhrmann trafnie szuka klucza do historii Elvisa pomiędzy światem komiksu – jego ulubiona książka obrazkowa to „Shazam”, która stylizuje marzenia najmłodszych Amerykanów – a diabelskim młynem z parku rozrywki, gdzie w rzeczywistości weekendowej pozłoty po tygodniu ciężkiej pracy zażywa się ułudy i zabawy. Dla biednego, poharatanego w dzieciństwie Elvisa kariera była wyprawą do komiksowej Skały Wieczności, będącej marzeniem milionów Amerykanów. Stąd się wziął kostium supermana z pelerynką.

Czytaj więcej

Luksusowy samolot Elvisa Presleya na sprzedaż

Oczywiście, amerykański diabelski młyn pokazany w filmie, gdzie Presley podpisuje cyrograf w postaci kontraktu z diabolicznym impresario pułkownikiem Tomem Parkerem, to symbol o szerszym znaczeniu. Ten termin można rozciągnąć na koncerty, fonografię, a zwłaszcza takie media, jak radio, telewizja czy kino. We wszystkich tych sferach Elvis był królem, który zachwycał miliony zwykłych śmiertelników na świecie. Za każdym razem spadał jednak w końcu z tronu do piekła nierozwiązanych problemów osobistych. Pozostawał osobą niedojrzałą, o której losie decydowały postaci o podejrzanej etyce, traktujące wokalistę jak produkt, dzięki któremu można zarobić sporo pieniędzy.

Elvis zaś popełnił wszystkie możliwe błędy i grzechy związane z fatalnymi kontraktami, uzależnieniem od sławy i narkotyków, nieudanym życiem rodzinnym, co po nim powtarzali kolejni królowie muzyki pop – w tym również Michael Jackson, który marzył o dynastycznych koneksjach z Elvisem i skąd wziął się ślub króla popu Jacksona z córką króla rock and rolla Presleya, Lisą Marie.

Czytaj więcej

Dariusz Tarabasz, Krzysztof Czyżewski: Elvis wiecznie żywy

Luhrmann pokazał, że show-biznes to efektowny bal klownów. Rej wodził na nim właśnie pułkownik Parker, a do czasu premiery filmu chyba mało kto wiedział, że założył on tajemnicze stowarzyszenie The Snowmen’s League of America. Jego nazwa była grą słowną z działającą otwarcie organizacją Showmen’s League of America, zrzeszającą artystów karnawałowych, cyrkowych i z wesołych miasteczek, do której Parker dołączył po wojnie.

Oczywiście, pułkownik zaprosił do „amerykańskiej ligi bałwanów” także Elvisa. W filmie bez żenady ostrzega go, że w show-biznesie każdy chce zrobić z każdego bałwana i za chwilę rzekomego szczęścia wyrwać wszystkie pieniądze. Muzyk z początku nie rozumie, że ponura prawda dotyczy także jego. A potem, jak w faustowskim micie, nawet ten, który podpisał cyrograf, może czasami pokrzyżować plany diabłu i ugrać coś dla siebie. Niestety, tylko na chwilę.

Przełom w karierze Elvisa Presleya

Rzecz jasna dziś można, ex post, te wszystkie zjawiska i wydarzenia łatwiej zanalizować: jesteśmy jak zwykle „po szkodzie” mądrzejsi, tymczasem trzeba pamiętać, że życie Elvisa i to, co mu towarzyszyło, było bez precedensu. On tworzył historię, a historia tworzyła jego. Rzeczywistość wykuwała się pomiędzy sprzecznymi zjawiskami i grupami interesów, z czego rodziły się napięcia, ale też fenomen, taki jak właśnie Presley.

Wiele faktów nie ulega jednak wątpliwości. W Ameryce, gdzie rasizm i segregacja w latach 50. XX w. były na porządku dziennym, wielu białych impresariów i wydawców przeczuwało siłę i wagę czarnej muzyki. Brakowało jednak „pasów transmisyjnych”, by nową modę przenieść w sferę bogatego, wielkomiejskiego białego społeczeństwa. Presley wydawał się optymalnym rozwiązaniem: był zachwycony czarną muzyką i wyrosłym z jej korzeni rock and rollem. To od bluesowych i soulowych artystów nauczył się wprowadzać w ekstazę siebie i fanów. Podglądał jako dziecko koncerty wspomnianego już Arthura „Big Boya” Crudupa. W wywiadzie w 1956 r. wspominał, że w dzieciństwie słuchał Crudupa, twórcy „That’s All Right” – „walącego w pudło gitary tak, jak robię to teraz. Pomyślałem sobie, że jeśli kiedykolwiek poczuję wszystko, co czuł stary Arthur, będę muzykiem, jakiego nikt nigdy nie widział”.

Presley miał niepodrabialny tembr głosu, świetnie grał na gitarze i był przystojny, co na pewno pomo

Presley miał niepodrabialny tembr głosu, świetnie grał na gitarze i był przystojny, co na pewno pomogło mu odnieść sukces. W 1968 r., gdy wykonano to zdjęcie, wystąpił m.in. w programie specjalnym telewizji NBC

Foto: KEITH RUSSELL

W chwilach zwątpienia wracał do Memphis, gdzie w Club Handy pocieszał go gitarowy król czarnego bluesa, czyli BB King. Łamał często prawa segregacyjne, uczęszczając do klubów, gdzie mogła bawić się tylko czarna klientela. Od czarnej muzyki Presley zaczął swój comeback pod koniec lat 60., nagrywając program „NBC-TV Special” czy płyty w Memphis.

Obdarzony urodą idola i świetnym głosem – cokolwiek śpiewał, brzmiało to świetnie! Dysponując choreograficznymi trickami z niezapomnianym ruchem biodrami, które czyniły z niego boga seksu, nadawał się do odegrania roli muzycznego supermana idealnie.

„Pułkownik” Parker menedżerem Elvisa Presleya

Rekinów łowiących w mętnej wodzie show-biznesu nie brakowało. Tak na drodze Presleya po pierwszych nagraniach stanął Tom Parker (pseudonim: „Pułkownik”). Stopień pułkownika sugeruje wojskowe zasługi i karierę, tymczasem Parker był szalbierzem. Owszem, służył w wojsku, ale dostał się tam z podrobionym nazwiskiem, był przecież Holendrem, który zamieszkał w Ameryce nielegalnie. Z wojska dezerterował, zamykano go w szpitalu psychiatrycznym. Ale miał też spore doświadczenie w kontaktach estradowych. Za to otrzymał stopień „pułkownika” – bezwzględnie tytularny: nie wojskowy, ale związany ze stanową milicją. A jednak robił wrażenie. I to był niezaprzeczalny atut Parkera, który wylansował Presleya… a jednocześnie żerował na jego talencie i przez wiele lat niszczył jako człowieka i artystę.

Nie jest tajemnicą, że Parker, mając w pamięci wiele karier swoich podopiecznych, uważał, że przemijają po roku, najpóźniej po kilka latach. Gwiazdy były wówczas jak komety. Nikt wtedy nie przypuszczał, że wraz z Elvisem i jego rówieśnikami rozpoczyna się nowa epoka – rock and rolla i popkultury, kreująca kariery gwiazd zakorzeniających się w świadomości fanów na długie dekady.

Czytaj więcej

Elvis w jaskini hazardu

Parker sterował jednak w inną stronę – po kilku rock’n’rollowych albumach, które nie tylko w Ameryce wywołały rewolucję muzyczną i obyczajową, doradzał Presleyowi potulne pójście do wojska. Jeśli wojsko miało uchronić muzyka przed złym wpływem branży, to stało się inaczej. Przydzielony do 32. Pułku Pancernego w koszarach Ray w Niemczech Zachodnich, gdzie służył jako specjalista wywiadu pancernego (od 1 października 1958 r.), zapoznał się również z amfetaminą, polubił przypływ energii, jaki daje, i stał się jej, jak to określano, „ewangelistą”. Pozytywniejsze było poznanie 14-letniej wówczas Priscilli, którą poślubił ostatecznie w 1967 r., a która stała się (nawet pomimo rozwodu w październiku 1973 r.) częścią presleyowskiego mitu. Gdy serial medialny związany ze służbą wojskową Presleya skończył się 11 lutego 1960 r. – po triumfalnym powrocie sierżanta Elvisa do ojczyzny z jednostki w Niemczech – Parker skanalizował talent podopiecznego w banalnych filmach, rozgrywających się w pięknych dekoracjach m.in. Hawajów.

Nie da się tego ocenić bez kontekstu konserwatywnej Ameryki: starsze pokolenia były zszokowane erotycznymi ruchami bioder Presleya, jego tańcem i hałaśliwą – jak sądzili – muzyką. Mundur narzucony Elvisowi, łzawa historyjka o miłości do poznanej w czasie służby Priscilli – lepiej odpowiadały powojennym elitom Ameryki, która dopiero miała przeżyć hipisowską transformację związaną z równościowymi hasłami. W ówczesnych okolicznościach ojczulek Parker czy jakbyśmy dziś powiedzieli, „dziaders” Parker, zniszczył wszystko to, co było u jego podopiecznego świeże, buntownicze, naturalne.

Paradoks polegał na tym, że Beatlesi byli łatwiejsi do zaakceptowania przez dziewczęta z amerykańskiej klasy średniej i mieszczańskich domów.

Elvis, schodząc z rock’n’rollowej muzycznej fali, którą wywołał, padł ofiarą tych, którzy na nią wskoczyli. To The Beatles z Johnem Lennonem na czele, wychowani na Elvisie, lecz tym z początków jego kariery. Ich wizyta w Ameryce w 1964 r. oficjalnie zakończyła panowanie króla rock and rolla i ustanowiła nową dominację The Beatles właśnie. Paradoks polegał na tym, że Beatlesi byli łatwiejsi do zaakceptowania przez dziewczęta z amerykańskiej klasy średniej i mieszczańskich domów. Grali ostrzej niż Elvis w pierwszej połowie lat 60., ale nie byli tak wystylizowani jak Presley i rozbuchani erotycznie. Robili wrażenie chłopaków z sąsiedztwa. Nie zadzierali też nosa, byli kontaktowi, potrafili żartować. Presley utracił już wtedy kontakt z rzeczywistością. Spotkanie z Beatlesami, którzy chcieli się zaprzyjaźnić ze swoim idolem, a mogli też jego ówczesną karierę pobudzić, pokazały mentalność Amerykanina – niechcącego się z nikim ani bratać, ani dzielić, tym bardziej muzyczną władzą. Zapewne dlatego stopniowo ją tracił.

Do rockowej anegdoty przeszło nie tylko spotkanie z Beatlesami, muzycznymi królami lat 60., ale też z królami rocka następnej dekady, czyli zespołem Led Zeppelin, którzy również wyszli z Gracelandu, czyli rodzinnej rezydencja Presleya, zniesmaczeni tym, jak gospodarz zadziera nosa. Amerykański król muzyki, który dał impuls angielskim zespołom, nie potrafił odnaleźć się w zdominowanej przez Brytyjczyków muzyce. Inna sprawa, że angielscy idole mieli szczęście urodzić się później, a większość karier gwiazd rocka rozkwitła także dlatego, że absolwenci szkół artystycznych nie musieli iść do wojska „stępiającego pazury” młodym ludziom. Gdy zaś zarówno The Beatles, jak i ich amerykańscy odpowiednicy The Beach Boys surfowali w stronę psychodelii, nawet „Pułkownik” Parker zauważył w 1966 r. ogromny spadek wpływów z honorariów i tantiem Elvisa.

Koniec króla rock and rolla Elvisa Presleya

Nie bez znaczenie jest fakt, że Parker był bardzo kosztownym menedżerem. Gdy inni brali 10–15 proc. wpływów, „Pułkownik” zapewnił sobie najpierw 25 proc., a potem nawet 50 proc. (!) z wszystkich kontraktów. Nie da się też ukryć, że nie czuwał nad stanem zdrowia artysty. Kolejne depresje Elvis okupywał uzależnieniem od środków uspokajających i pobudzających (stosowanych na zmianę), a także narkotyków.

Na tym tle jak popis hipokryzji wypadł publiczny donos o używaniu nielegalnych substancji przez The Beatles, podczas gdy – według wielu źródeł – Presley był uzależniony już od początku lat 60. Mimo to domagał się od prezydenta Richarda Nixona uczynienia go ambasadorem walki z psychoaktywnymi substancjami. Tymczasem tylko w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy 1977 r. – ostatnich miesięcy swojego życia – Elvis dostał od zaprzyjaźnionego lekarza 10 tys. dawek środków uspokajających, amfetamin i narkotyków.

W ostatnich latach życia Presley nadużywał alkoholu, leków i narkotyków, mocno przytył. Ale nadal ko

W ostatnich latach życia Presley nadużywał alkoholu, leków i narkotyków, mocno przytył. Ale nadal koncertował. Zmarł w swojej posiadłości Graceland (Memphis) 16 sierpnia 1977 r.

Idol roztył się, nie panował nad głosem i pamięcią – trudno mu było śpiewać i koncertować. Wyszła też na jaw jeszcze jedna niedogodność: Parker, który nie miał obywatelstwa Stanów Zjednoczonych i mógł mieć obawy związane z opuszczeniem kraju, kompletnie zaprzepaścił możliwości koncertowania poza Ameryką, co mogło ożywić i wzbogacić karierę Presleya. W zamian „Pułkownik” zamknął go w złotej klatce Las Vegas, dokąd przyjeżdżali bogatsi fani. Ta sprawa również ma drugie dno: Parker był hazardzistą i łączyły go z organizatorami koncertów w Las Vegas relacje, o których Presley nie wiedział.

To Parker sprawił, że jego podopieczny nie wystąpił w „Narodzinach gwiazdy” (1976) z Barbrą Streisand, a sukcesem cieszył się Kris Kristofferson. Jednocześnie Elvis wielokrotnie buntował się przeciwko swojemu podejrzanemu opiekunowi. Zrywał ze śpiewaniem kolęd w świątecznych swetrach, nakładał czarną skórę rockera i wykonywał inspirowane soulem protest songi. Film „Elvis” to eksponuje. W dużych fragmentach można oglądać go jako relację z przeszłości bądź paradokument. „Ja, Australijczyk, zatraciłem się w Ameryce lat 50., 60. i 70. – mówił Baz Luhrmann, reżyser „Elvisa”, podczas pobytu na Camerimage w Toruniu. „Chciałem tamten czas razem z Elvisem poznać, przeżyć, zrozumieć. Myślałem o tym filmie od dekady. Dwa lata spędziłem w Memphis. Trafiłem do Graceland, posiadłości Elvisa, zanurzyłem się w jego zdjęcia, filmy, listy przebojów, zapisy koncertów. Także dla tej muzyki zrobiłem »Elvisa«”.

Czytaj więcej

Priscilla Presley sprzedała dom drożej niż zamierzała

„Myślę, że dzięki Bazowi zrozumiecie lepiej, kim był Elvis. Bo Baz włożył w swój film serce, duszę i mnóstwo pracy” – napisała Priscilla Presley na Facebooku.

Ostatni koncert Elvisa Presleya odbył się w Indianapolis w Market Square Arena 26 czerwca 1977 r. 16 sierpnia 1977 r. Presley miał zaplanowany wieczorny lot z Memphis do Portlandu, aby rozpocząć kolejną trasę koncertową. Jednak tego popołudnia jego narzeczona Ginger Alden znalazła go nieprzytomnego na podłodze łazienki w Gracelandzie. Elvis miał wtedy ledwie 42 lata. Niewiele.

Elvis Aaron Presley, syn Gladys Love i Vernona Presleyów, przyszedł na świat w Tupelo w stanie Missisipi w skromnym domku, który dziś jest pamiątką narodową. Miał się urodzić jako jeden z bliźniaków, jednak jego brat Jesse Garon zmarł przed porodem.

Dramat rodziny rozpoczął się, gdy Presleyowie w 1938 r. stracili dom, po tym jak Vernon został uznany za winnego sfałszowania czeku i skazany na osiem miesięcy więzienia. Z tych czasów pozostała Elvisowi nieśmiałość, wielka miłość do mamy, a także intuicja, że muzyka może być azylem od największych, prywatnych i zawodowych problemów.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
„Abbey Road” Beatlesów. Fotografia z historią: banda oszołomów na zebrze
Historia świata
Od chińskiej kostki do komputerów. Jak rozwój technologii zmieniał muzykę?
Historia świata
Sensacyjne odkrycia na dnie mórz. Nie wszystko złoto, co się świeci
Historia świata
Jak Jimmy Carter utracił Biały Dom?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=78448410;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Historia świata
Jak Ameryka żegna swoich przywódców