Straszni dwudziestoletni, potworni czterdziestoletni. Co łączyło Rudolfa Hössa i Martina Bormanna

Gdyby zbadano, co łączy śliczne oczęta finalistek konkursów piękności, kazania duchownych, mowy polityków przed wyborami, dzieła artystów i tomy filozoficzne, byłby to bezmiar tęsknoty za światem bez zła i cierpienia...

Publikacja: 30.05.2024 21:00

Martin Bormann i Rudolf Höss

Martin Bormann i Rudolf Höss

Foto: Wikimedia Commons, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Germany license ,

Bez wskazania źródła problemu cel jest nieosiągalny, choć pochodzenie zła stanowi przedmiot sporów od tysiącleci. Wciąż jednak, mimo teologicznych rozpraw, bezliku szkół filozoficznych, rozwoju antropologii i psychologicznych badań, ludzkość gubi się w wątpliwościach. Czy to nieusuwalna skaza w dziele stworzenia, skutek grzechu pierworodnego czy anomalia osobowości? Niezbędna część równowagi Wszechświata czy wpływ wad konstrukcji społecznych? A gdy zło jest pochodną złej ekonomii i systemu politycznego, czy świat starczy przebudować u podstaw, by zło znikło? I czy doskonały plan jest możliwy, jeśli wszystkie projekty kończą się jeszcze większymi stosami trupów?

Zrezygnowani umiemy przyjąć, że zło jest wrodzoną częścią ludzkiej natury, pętanej normą społeczną, moralnością i prawem. Zwłaszcza po II wojnie, gdy modna staje się fraza o „banalności zła” Anny Arendt, godzimy się z deprymującym odkryciem zbrodniarza w każdym człowieku. Teza wyszła z obserwacji procesu Eichmanna, choć trudno o wspólną cechę niemieckich zbrodniarzy, a wziąwszy przykład Rudolfa Hössa i Martina Bormanna, to w zasadzie nic ich nie łączy.

Rudolf Höss i Martin Bormann. Czy łączyło ich coś oprócz zła?

Höss był katolikiem z południa (przyjął sakramenty, nim zawisł w Auschwitz), Bormann – formalnie luteraninem z Saksonii, choć z nienawiści do chrześcijaństwa chciał zmienić hitleryzm w religię państwową. Höss mozolnie piął się po szczeblach kariery w SS, zaczynając od blokowego w Dachau, nim dostał szansę stworzenia Auschwitz, lecz skutki awansu były wyczerpujące psychicznie, gdyż przyjął funkcję ponad swe intelektualne zdolności. Bez wykształcenia, bo wstąpił do wojska jako szesnastolatek i walczył od 1917 r., zderzył się z górą papierów, problemów logistycznych, sprawozdań i planów. Wierzę, że wracał z pracy śmiertelnie znużony, marząc o odłożeniu teczki i rozpieszczaniu dzieci, które (jak zapamiętała służba) okropnie rozpuścił.

Co innego Bormann, dla którego – choć wojny nie widział i do NSDAP wstąpił dopiero w 1927 r., a do SS 10 lat później – specjalnie zmieniono numer legitymacji partyjnej, żeby status „starego bojowca” miał już na starcie. Odkąd zaś stworzył kasę zapomogową dla członków partii, każdy towarzysz coś mu zawdzięczał lub o coś go prosił. Przy tym w personalnych intrygach czuł się jak ryba w wodzie – był tym rodzajem korporacyjnego szczura, który najgłośniej śmieje się z dowcipów szefa i pierwszy chwali jego pomysły, spełniając życzenia, nim mu przyjdą do głowy. Został nierozłącznym cieniem Hitlera, najbliższym współpracownikiem i osobistym „teczkowym”, zdolnym zamknąć dostęp do uszu Führera konkurentom do władzy.

A mimo wszystko Bormanna i Hössa łączyła zbrodnia z czasów, gdy nie byli hitlerowcami lub choćby sympatykami nazizmu, co ujawnił półobłąkany z wyrzutów sumienia wspólnik morderstwa, niejaki Jurisch. Jednak potępienie spadło tylko na denuncjatora, a rodzona matka kazała mu skoczyć z mostu za zdradę patriotów niemieckich.

We wskazanym dole policja znalazła ciało Waltera Kadowa, młodego nauczyciela z Roggenstorfu, a Jurisch zeznał, że w maju 1923 r. zabili go koledzy z folwarku w Herzberg. Koledzy byli szczególni, gdyż należeli do Freikorpsu udającego Stowarzyszenie Rolniczego Szkolenia Zawodowego – w istocie bojówki do wynajęcia. Ziemianie płacili bezrobotnym chłopcom za trzymanie w ryzach parobków i pilnowanie zbiorów, zwłaszcza gdy żywność była cenniejsza od zżartych inflacją pieniędzy.

„Pobicie ze skutkiem śmiertelnym z pobudek patriotycznych”

Ofiara sama należała do grupy, razem z Rudolfem Hössem i szefem bandy Martinem Bormannem, ale Kadow podpadł kolegom, gdy uciekł ze wspólną kasą, dowódca kazał więc dać zdrajcy nauczkę, czyli złamać żebra i szczękę. Cóż, kiedy wszyscy się spili i z ciosu na cios tracili samokontrolę, aż ktoś poderżnął konającemu gardło, a Höss dobił ofiarę strzałami w głowę.

Co było w Parchim, zostałoby w Parchim jako pijacka bójka, lecz Sąd Ochrony Republiki w Lipsku włączył się z politycznym wątkiem. Taka była również linia obrony. Kadowa posądzono o denuncjację Schlagetera (zamachowcy rozstrzelanego przez władze francuskie w Zagłębiu Ruhry za zamachy bombowe), innym razem o przynależność do partii komunistycznej, choć obie sprawy wyssano z palca.

Zarzut morderstwa upadł przed sądem, okrojony do pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Stwierdzono też łagodzące okoliczności, jak patriotyczne pobudki i demoralizację w okopach; Höss dostał 10 lat odsiadki, ale wyszedł już po pięciu latach, Bormanna zaś skazano na rok więzienia za podżeganie. Weteranom trauma frontowa istotnie krzywiła psychikę – powieść Remarque’a „Na zachodzie bez zmian” jest o tym, jak wojna czyni z ludzi emocjonalnych zombi. Lecz zamieszanych łączył głównie rok urodzenia, zbliżony do 1900 r. A 20 lat później to nie ich pokolenie babrało się we krwi, ponieważ podobnie jak Höss i Bormann zasiadło przy biurkach. Przy trupich dołach zastąpili ich nowi dwudziestoletni – chętnych nie brakło zarówno spośród mętów, jak i wykształconych inteligentów.

Bez wskazania źródła problemu cel jest nieosiągalny, choć pochodzenie zła stanowi przedmiot sporów od tysiącleci. Wciąż jednak, mimo teologicznych rozpraw, bezliku szkół filozoficznych, rozwoju antropologii i psychologicznych badań, ludzkość gubi się w wątpliwościach. Czy to nieusuwalna skaza w dziele stworzenia, skutek grzechu pierworodnego czy anomalia osobowości? Niezbędna część równowagi Wszechświata czy wpływ wad konstrukcji społecznych? A gdy zło jest pochodną złej ekonomii i systemu politycznego, czy świat starczy przebudować u podstaw, by zło znikło? I czy doskonały plan jest możliwy, jeśli wszystkie projekty kończą się jeszcze większymi stosami trupów?

Pozostało 87% artykułu
Historia świata
Komu zawdzięczamy gotyckie katedry?
Historia świata
„Gorączka złota” w średniowiecznej Europie
Historia świata
Człowiek nie pochodzi od małpy
Historia świata
Krwawy sen o Himmlerstadt: „Action Zamość”
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Historia świata
Jak zwężano bramę do Stanów Zjednoczonych
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką