Obecnie dzięki łatwiejszemu dostępowi do rzetelnej informacji medycznej w internecie liczba ludzi wierzących w te „znachorskie” praktyki radykalnie zmalała. Ale w przeszłości, która w Polsce związana była z funkcjonowaniem PRL, wiedzy było mniej, dlatego domowi i przyjezdni „uzdrowiciele” potrafili gromadzić tłumy ludzi, chcących korzystać z ich pomocy.
Miejscem, w którym praktyki owych uzdrowicieli oferowano potrzebującym, były głównie... kościoły. Wynikało to z faktu, że władze państwowe nie popierały bioenergoterapii. Miejscem pracy owych rzekomych cudotwórców nie mogły więc być budynki bezpośrednio lub pośrednio zależne od owych władz. Odpadały wszelkie domy kultury, remizy strażackie itp. Seanse „uzdrowicieli” odbywały się w samych kościołach lub częściej w kaplicach albo salach katechetycznych. Wynikało to dodatkowo z faktu, że panowało przekonanie, iż owa rzekoma moc uzdrawiania była darem bożym, którym obdarzony został bioenergoterapeuta, sam zaś proces oddziaływania uzdrowiciela na pacjenta miał charakter duchowy.
Czytaj więcej
Czy ksiądz z Ugandy, przyjmujący w polskich kościołach, wskrzesza zmarłych? A lekarstwo homeopaty...
Na temat zabiegów psychotronicznych, do których zaliczano owo uzdrawianie (popularne także za granicą), w Polsce pisał artykuły zakonnik, ksiądz Andrzej Klimuszko. Na tym gruncie w roku 1976 powstało w Warszawie Stowarzyszenie Radiestetów, które potem ewoluowało w kierunku bioradioterapii.
Clive Harris i szał bioenergoterapii w latach 70.
W latach 70. pojawił się w Polsce Clive Harris, człowiek o niejasnych kompetencjach, który w kilku miastach w Polsce dokonywał owych rzekomych uzdrowień. Przebywał on w Polsce wielokrotnie, po raz pierwszy w 1975 r., a potem jeszcze ośmiokrotnie i prowadził swoje seanse uzdrowieniowe w wielu miastach. Podobno ze spotkań z Harrisem skorzystało ogółem 9 mln (!) osób, chociaż wiadomości na ten temat są niepewne i niepełne. Harris nie pobierał wynagrodzenia za swoje zabiegi, ale jego działanie wspierała fundacja zlokalizowana w Poznaniu, która od pacjentów pobierała dobrowolne datki.