„Kos” ma wartki i przemyślany scenariusz (dodajmy, że debiutancki scenariusz Michała A. Zielińskiego nagrodzono w konkursie scenariuszowym Script Pro 2020), chwilami zabawne dialogi, niepozbawione gorzkiej ironii nawet z największych świętości (jak choćby z dewizy „Bóg, honor, ojczyzna”), a także ciekawe i wyraziście zagrane główne postaci. Choć budżet filmu wyniósł 22 mln zł, to nie jest superprodukcja, ale na pewno świetnie zrealizowane „historyczne kino akcji” – jak określiła tytuł Aneta Hickinbotham, producentka „Kosa”. I dodała: „Powiedziałabym, że to film z historią w tle. Opowiada o tym, co w Polsce działo się pod koniec XVIII wieku; sporo w nim faktów dotyczących Kościuszki, ale wszystko to jest wplecione w inną opowieść. Mimo że ten film osadzony jest w polskich realiach, to dotyka wielu ważnych, uniwersalnych kwestii. Poruszony w nim został temat pańszczyzny i niewolnictwa. Traktuje on o podziałach społecznych, o równości i wolności”.
Jak udało się to twórcom osiągnąć? Akcja filmu rozpoczyna się tuż przed wybuchem powstania 1794 r. Do kraju wraca – owiany legendą bojownika o niepodległość Ameryki – generał Tadeusz „Kos” Kościuszko (Jacek Braciak), a towarzyszy mu przyjaciel i były niewolnik Domingo (Jason Mitchell). Skojarzenia z cervantesowskim „Don Kichotem” (powieść z 1605 r.) nasuwają się same, ale ciekawie skonstruowana para w „Kosie” przywodzi na myśl także np. duet z filmu „Robin Hood. Książę złodziei” (1991): Robin Hood (Kevin Costner) – Azeem (Morgan Freeman). Tyle że w „Kosie” to nie generał Tadeusz Kościuszko, a były niewolnik Domingo odgrywa ważniejszą rolę w budowaniu narracji i przesłania filmu „o podziałach społecznych, równości i wolności”.
Jak możemy przeczytać w materiałach od producenta, „W tym samym czasie młody chłop, Ignac (Bartosz Bielenia), szlachecki bękart, marzy o nadaniu herbu i majątku przez swojego nieprawego rodzica, Duchnowskiego (Andrzej Seweryn), który tuż przed śmiercią uwzględnia go w testamencie. Gdy ojciec umiera, chłopak musi uciekać przed swoim przyrodnim bratem Stanisławem (Piotr Pacek), który nie chce dopuścić do realizacji ojcowskiej woli. (...) W trakcie ucieczki Ignac spotyka na swojej drodze Domingo, a między mężczyznami tworzy się silna więź porozumienia, mimo że obaj nie znają nawzajem swojego języka. Razem trafiają do dworku Pułkownikowej (Agnieszka Grochowska), gdzie Kościuszko ukrywa się, czekając na negocjacje z magnatami”. Ale „tropem Kościuszki wraz z listem gończym podąża bezlitosny rosyjski rotmistrz Dunin (Robert Więckiewicz), który za wszelką cenę chce schwytać generała, zanim ten wywoła narodową rebelię” – tu skojarzenia z „Nienawistną ósemką” (2015) Quentina Tarantino są absolutnie uzasadnione. Tym bardziej że scen „psychologicznej rozgrywki” i walk w dworku Pułkownikowej sam Tarantino by się nie powstydził.
Na pomoc Kościuszce ruszają... chłopi, którzy parę godzin wcześniej brutalnie odpłacili szlachciurom za gwałty i upokorzenia. Wkrótce staną u boku generała w insurekcji, a on pochyli się nad ich losem, wydając 7 maja 1794 r. w Połańcu „Uniwersał urządzający powinności gruntowe włościan i zapewniający dla nich skuteczną opiekę rządową, bezpieczeństwo, własności i sprawiedliwość”. Dlaczego to było tak istotne i czemu się nie powiodło? Popatrzcie uważnie na „Kosa”.