Aktualizacja: 02.12.2024 20:50 Publikacja: 20.04.2023 22:00
Joachim Badeni, właśc. Kazimierz Stanisław hrabia Badeni (ur. 14 października 1912 r. w Brukseli, zm. 11 marca 2010 r. w Krakowie) – dominikanin, mistyk, autor książek
Foto: Danuta Węgiel/FOTONOVA
Ojciec Joachim Badeni zmarł w Krakowie 11 marca 2010 r., przeżywszy blisko 98 lat. Przez 60 lat pełnił posługę kapłańsko-zakonną w dominikańskim zgromadzeniu. Zostanie zapamiętany jako charyzmatyk, mistyk, kapłan „od trudnych przypadków” i współtwórca duszpasterstwa akademickiego. A przecież jeszcze przed wojną nic nie wskazywało na to, by w przyszłości miał przestąpić klasztorną furtę: lubił studenckie życie towarzyskie, „tańce, hulanki, swawole”, a i kobiety się doń garnęły. Co prawda, nie był pierwszym kapłanem w rodzie Badenich – stryj Henryk, który święcenia przyjął w 1908 r., uzyskał doktorat z teologii i pełnił funkcję dziekana infułata metropolii lwowskiej, miał też opinię „salonowego abbé”, choć po jego śmierci (1943) okazało się, że dyskretnie acz hojnie opiekował się lwowskimi biedakami. Ród o. Joachima słynął z mecenatu sztuki i nauki – i zapewne byłoby tak nadal, gdyby nie wybuch II wojny światowej. Ale polskie dzieje rodziny Badenich zaczęły się znacznie wcześniej.
29 listopada 1830 r. ok. 18.00 od trzech godzin w Warszawie było już ciemno. Podporucznik Piotr Wysocki dostrzegł łunę płonącego na Solcu browaru. Był to sygnał do rozpoczęcia buntu przeciw znienawidzonemu wielkiemu księciu Konstantemu Pawłowiczowi Romanowowi. Oficer wszedł do Szkoły Podchorążych Piechoty w Łazienkach, przerwał wykład z taktyki i wygłosił krótkie przemówienie, które rozpoczął słowami: „Polacy! Wybiła godzina zemsty”.
W poniedziałek 29 listopada 1841 r. na placu Saskim w Warszawie władze rosyjskie odsłoniły pomnik ku czci siedmiu wysokich rangą oficerów polskich, zabitych przez powstańców podczas Nocy listopadowej w 1830 r. Na pomniku umieszczono napis „POLAKOM w dniu 17/29 Listopada 1830 roku poległym za wierność swojemu MONARSZE”. Pomnik od razu stał się jednym z wielu symboli rosyjskich rządów w Warszawie i natychmiast został znienawidzony przez mieszkańców stolicy. Nienawiść ta przelała się również na postaci, którym został poświęcony. Nawiązując do umieszczonych na monumencie ośmiu lwów i czterech dwugłowych carskich orłów, na warszawskich ulicach powtarzano, że „Ośmiu lwów, czterech ptaków, pilnuje siedmiu łajdaków”. Kim byli zabici oficerowie i czy rzeczywiście zasłużyli na to miano?
Choć o początki Lubiąża historycy spierają się do dziś, bo źródła historyczne z tamtego czasu są ubogie – niczym pierwsze średniowieczne klasztory benedyktynów – to jedno jest pewne: Juliusz Cezar nigdy tutaj nie przybył i grodu nad Odrą z pewnością nie założył. Ale około roku 1039 r. na te ziemie powrócił z wygnania książę Kazimierz, zwany później Odnowicielem.
Kraszewski (...) najczęściej kojarzy się jako autor ogromnej liczby powieści (232 tytuły), ale zajmował się również innymi dziedzinami literatury. Pisał opowiadania, utwory poetyckie, dramaty sceniczne oraz prace z dziedziny historii i sztuki. (...) Cały czas był dziennikarzem i tłumaczem, do tego uprawiał krytykę literacką. W dziejach Wilna zapisał się jako twórca i redaktor jednego z najbardziej ambitnych czasopism literackich jego czasów – „Athenaeum”.
Obecnie klienci mogą sprawdzić opony niczym smartfony, mając dostęp do wnikliwych testów opon, co pozwala im porównywać i analizować konkretne modele i ich parametry w różnych warunkach.
84 lata temu Niemcy zamknęli bramy do getta warszawskiego. Niemal 400 osób zostało uwięzionych za murami. Obecnie budowane jest Muzeum Getta Warszawskiego. Co w nim będzie można zobaczyć?
Zielone Orły „Rzeczpospolitej” to nagroda dla tych, którzy chcą dbać o czyste środowisko i zieloną transformację na różnych poziomach – na poziomie gospodarczym, samorządowym, organizacji pozarządowych – mówił Michał Szułdrzyński, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, podczas rozdania nagród dla najbardziej zasłużonych w obszarze ekologii osób, organizacji i firm.
Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Januszowi W. Miał on nieprawdziwie podawać się za czynnego opozycjonistę i ofiarę represji po „Grudniu 1970”, w rzeczywistości będąc tajnym współpracownikiem milicji.
W szwedzkich muzeach znajdują się zabytki wywiezione z terenów Rzeczpospolitej w czasie potopu. Ministerstwo Kultury dokumentuje takie straty, ale czy trwają rozmowy z tamtejszymi muzeami, aby wróciły do Polski? Odpowiedź MSZ jest jednoznaczna.
Ponura maksyma głosi, że tłum jest tak mądry jak najgłupszy jego członek. Samosądy towarzyszą nam od samego początku naszych dziejów i nic nie wskazuje, by miały odejść w niebyt, nawet jeśli są już sporadyczne.
Kto przyjeżdża do Polski z okazji 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej? Ktoś w ogóle to wie? Ktoś to w ogóle zaplanował? Utknęłam jak Bill Murray w filmie „Dzień świstaka", bo znowu pytam, czy polska polityka historyczna jest na to wszystko przygotowana i czy ktokolwiek dziś widzi taką potrzebę.
Węgry na terenach dzisiejszej Słowacji wydobywały jedną trzecią światowego złota i zaspakajały blisko 80 procent europejskiego zapotrzebowania na ten kruszec. Miasta były tak bogate, że nawet dzisiejsze resztki ich świetności przytłaczają.
Choć tytuł artykułu brzmi prowokacyjnie, to nie ma nic wspólnego z postulatami kreacjonistów. Podkreśla jedynie, że Karol Darwin (1809–1882) nigdy nie twierdził, iż człowiek pochodzi od małpy, ale że ma z małpami wspólnego przodka.
Kiedy kanclerz i hetman wielki koronny Jan Zamoyski zakładał w 1580 r. Zamość, żadne znaki na niebie i ziemi nie wskazywały na to, jak dotkliwie bieg historii potraktuje tę miejscowość. Prawdziwie apokaliptyczne dni przyniosła miastu i jego mieszkańcom II wojna światowa.
Dążenie do dokonania czegoś przed innymi leży w ludzkiej naturze: jako pierwszy dotrzeć na biegun, do źródła Nilu, opłynąć pod żaglami samotnie glob ziemski bez zawijania do portu, przepłynąć wpław kanał La Manche, zjechać na nartach z Mount Everestu…
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas