Jan Ludwiczak, miał 86 lat, zmarł w Katowicach w środę, 11 stycznia - poinformowało o tym Śląskie Centrum Wolności i Solidarności.
Ludwiczak to człowiek-legenda. W1981 r. był przewodniczącym Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w KWK „Wujek”. To w jego obronie, gdy został zatrzymany przez milicję w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., wybuchł strajk w kopalni, zakończony pacyfikacją i śmiercią 9 górników.
Czytaj więcej
Zomowcy strzelali pojedynczo i seriami. Pluton specjalny ZOMO zabił dziewięciu górników.
„W nocy, kiedy został wprowadzony stan wojenny (z 12 na 13 grudnia 1981 r.) do jego mieszkania przyjechali milicjanci, którzy po rozbiciu drzwi zatrzymali Jana Ludwiczaka. Został internowany i przebywał w Ośrodkach Odosobnienia w Jastrzębiu-Szerokiej, Uhercach, Załężu k. Rzeszowa, Nowym Łupkowie i Katowicach. Był uczestnikiem buntu internowanych w Załężu i 5-dniowej głodówki w Uhercach. Z internowania został zwolniony 23 grudnia 1982 r., po czym w pracy został przeniesiony na niższe stanowisko” - przypomina jego biografię Śląskie Centrum Wolności i Solidarności, które gromadzi archiwalia z czasów „S”, w tym krwawej pacyfikacji. Jego siedziba mieści się w budynkach na terenie dawnej kopalni „Wujek”, która została wygaszona w ubiegłym roku.
W latach 1983-1989 Jan Ludwiczak zajmował się kolportażem ulotek i książek na terenie kopalni „Wujek”. „W tym czasie był wielokrotnie przesłuchiwany przez SB, zastraszany i nakłaniany do emigracji” - pisze Centrum we wspomnieniach.