5 marca 2013 roku Adam Bielecki, Artur Małek, Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski dokonali pierwszego zimowego wejścia na ośmiotysięcznik Broad Peak. W drodze powrotnej dwaj ostatni zginęli. W rocznicę tej tragedii przypominamy tekst sprzed pięciu lat.
Wspinać się zaczął pięć lat po tragicznej śmierci swego ojca, Krzysztofa Berbeki, znanego alpinisty, ratownika tatrzańskiego, uczestnika wypraw w Alpy, Kaukaz, Hindukusz. Krzysztof zmarł w szpitalu w Zurichu na skutek obrażeń po wypadku podczas zejścia z alpejskiego czterotysięcznika Dent d’Herens po dokonaniu pierwszego zimowego przejścia trudnej ściany. Maciek miał wtedy niespełna 10 lat, a jego brat Jacek, który też został himalaistą, pięć. To wtedy powstał istniejący do dziś Fundusz im. Krzysztofa Berbeki, który wspiera rodziny zmarłych tragicznie alpinistów. Utworzyli go koledzy i przyjaciele, żeby wspomóc Elżbietę Berbekę i jej synów.
Maciek urodził się 17 października 1954 r. w Zakopanem. Jest absolwentem Państwowego Liceum Sztuk Plastycznych im. A. Kenara, uczył później w tej szkole. Ukończył Wydział Architektury Wnętrz Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. – Planowaliśmy w październiku tego roku wystawę u nas prac Maćka Berbeki i jego żony Ewy, która jest malarką i plastykiem. Cała rodzina jest uzdolniona artystycznie – mówi Anna Zadziorko, dyrektor Miejskiej Galerii Sztuki w Zakopanem. – Okazało się, że właściwie nie ma dokumentacji prac Maćka. Zupełnie o to nie dbał. Był skromny, jeśli chodzi o własne dokonania artystyczne. Projektował wnętrza. Współpracował z Teatrem im. Stanisława Ignacego Witkiewicza. Razem z żoną robili scenografię do sztuk. Tworzył też plakaty, zaproszenia. Ale najważniejsze były dla niego góry.
Ostro napierali
Tak jak inni wspinacze ze złotej ery himalaizmu polskiego lat 80. i początku 90., Berbeka przechodził kolejne szczeble wtajemniczenia wysokogórskiego, uczestnicząc w wyprawach w Kaukaz, Alpy, Pamir, Himalaje. W owym czasie Klub Wysokogórski w Zakopanem był potęgą.
– Byłem z Maćkiem na sześciu wyprawach w Himalajach – mówi Maciej Pawlikowski. Zakopiańczyk i ratownik tatrzański tworzył z Berbeką słynny zespół dwóch Maćków do zadań ekstremalnych. – Andrzej Zawada zaprosił nas na ekspedycję zimową na ośmiotysięcznik Cho Oyu (8201). Oraliśmy tę ścianę właściwie w pięć osób. Byliśmy bardzo skoncentrowani, ostro napieraliśmy. 12 lutego 1985 r. weszliśmy na szczyt. Maciek był dobrym partnerem w górach. Doskonale współpracował z rozmaitymi ludźmi. Szybko nawiązywał kontakt, nie uprzedzał się do nikogo.