Reklama

Sprawa Jaroszewiczów - zabójstwo z rabunkiem w tle

Trzech mężczyzn z „gangu karateków” zostało oskarżonych o napad rabunkowy i zabójstwo byłego premiera PRL Piotra Jaroszewicza i jego żony.

Aktualizacja: 20.12.2019 06:16 Publikacja: 19.12.2019 18:46

Wrzesień 1992 roku, dziennikarze przed domem Jaroszewiczów

Wrzesień 1992 roku, dziennikarze przed domem Jaroszewiczów

Foto: Fotorzepa/ Anna Brzezińska

Po ponad ćwierć wieku od głośnej zbrodni na PRL-owskim dostojniku i jego żonie Alicji Solskiej przed sądem staną domniemani sprawcy – Robert S., Marcin B. i Dariusz S. Prokuratura Okręgowa w Krakowie skierowała przeciwko nim akt oskarżenia. To oni – według śledczych – w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1992 r. w celach rabunkowych dostali się na posesję byłego premiera i wspólnie go zabili. Alicję Solską strzałem w głowę zgładził już sam Robert S.

– Dowody, które zebraliśmy, pozwalają nam stwierdzić, że to te osoby dopuściły się zabójstwa – mówi Rafał Babiński, prokurator okręgowy w Krakowie i szef zespołu śledczych w tej spektakularnej sprawie.

Na trop sprawców policjanci CBŚP i prokuratorzy wpadli, badając brutalne porwania biznesmena i dziecka – chłopiec ocalał, rodzice wpłacili 100 tys. euro okupu, ale biznesmen zmarł w trakcie porwania. W tej sprawie policjanci zatrzymali trzy osoby – w tym Dariusza S., który w lutym 2018 r. zaczął sypać i ujawnił szokujące fakty – że brał udział w zabójstwie Jaroszewiczów – i wskazał wspólników: Roberta S. i Marcina B.

Wszyscy należeli do działającego w latach 90. „gangu karateków” z Radomia.

– To była wówczas jedna z najbardziej brutalnych grup przestępczych w kraju. Typowali bogate osoby, obserwowali je i napadli, rabując kosztowności, pieniądze, złoto. Łupy przechowywali np. w skrytkach w lesie – mówi prok. Babiński.

Reklama
Reklama

Gang, któremu nieformalnie przewodził Robert S. dokonał 26 napadów rabunkowych i zabójstwa.

Identyczny schemat działania dotyczył – jak ustalili śledczy – napadu na dom Jaroszewiczów. Robert S. wytypował ofiary i opracował plan. Pociągiem, potem kolejką podmiejską i pieszo cała trójka dotarła do posesji Jaroszewiczów w Aninie. Zamaskowani zaczęli obserwację. Robert S. przygotował specjalną odzież (kominiarki, rękawiczki), sznurki (nie mieli broni palnej, tylko Dariusz S. miał nóż). Psu podali jedzenie z lekiem nasennym.

Do willi weszli po drabinie przez uchylone okno łazienki. Robert S. obezwładnił Piotra Jaroszewicza, gdy oglądał telewizję na parterze, uderzył go w głowę bronią, która była w domu. Potem z Marcinem B. związali byłego premiera na fotelu w gabinecie. Jego żonę skrępowaną ułożyli w łazience na podłodze.

Splądrowali dom, biorąc 5 tys. marek niemieckich, pięć złotych monet, damski zegarek i dwie sztuki broni krótkiej – Mauser i Walther.

Kiedy rano opuszczali willę, Jaroszewicz uwolnił się z więzów, więc ponownie go obezwładnili i posadzili na fotelu. Gdy dwaj oskarżeni trzymali go za ręce, Robert S. go udusił, po czym wziął z gabinetu sztucer i w łazience strzelił Solskiej w głowę z przyłożenia.

Taki przebieg wydarzeń odtworzono – jak podaje prokuratura – na podstawie obszernych szczegółowo weryfikowanych wyjaśnień Dariusza S. i Marcina B., który też przyznał się do współudziału w napadzie i w zabójstwie.

Reklama
Reklama

Teraz wersję prokuratury oceni sąd. Oskarżonym grozi dożywocie.

Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Historia
Kongres Przyszłości Narodowej
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Historia
Prawdziwa historia agentki Krystyny Skarbek. Nie była polską agentką
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama