Kołodziej był wtedy liderem strajku w gdyńskiej Stoczni im. Komuny Paryskiej (drugim co do wielkości strajkującym zakładzie Trójmiasta), a potem jedną z wyrazistych postaci radykalnego nurtu „Solidarności”. Aresztowany w 1981 roku w Czechosłowacji w czasie próby nielegalnego przedarcia się do RFN, skazany został na wieloletnie więzienie. Przekazany w 1983 roku do Polski, po zwolnieniu rozpoczął działalność w podziemiu. Zasłynął wtedy jako drugi – obok Kornela Morawieckiego – lider „Solidarności Walczącej”.
„Gdyńscy komunardzi” – pod tym tytułem ukazała się książka będąca rekonstrukcją kolejnych dni strajku w Gdyni. Jej część stanowi zapis rozmów z Andrzejem Kołodziejem, które przeprowadziła Małgorzata Sokołowska, gdyńska dziennikarka zasłużona w dokumentowaniu historii „Solidarności”. Jej praca to opowieść o prostym chłopaku z Bieszczad, którego w 1977 roku przywiodło do Gdańska marzenie o Wybrzeżu jako oknie na świat. Ale zamiast morskiej przygody w Trójmieście Kołodziej przeżył przygodę podziemną.
W dyskusji o dekadzie 1980 – 1990 wyznania Andrzeja Kołodzieja są głosem tej części „Solidarności”, która walkę z komunizmem traktowała niezwykle pryncypialnie. Jeszcze przed Sierpniem wyrzucono go z gdańskiej stoczni za kolportaż „Robotnika Wybrzeża”. 14 sierpnia 1980 roku, w dniu rozpoczęcia strajku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina, przyjęto go do pracy w gdyńskiej Stoczni im. Komuny Paryskiej. Choć miał tylko 21 lat, szybko stal się liderem gdyńskiego strajku.
Kołodziej opowiada o dziesiątkach cichych bohaterów tamtego Sierpnia, takich jak ks. Hilary Jastak, który zrobił równie wiele, aby wlać w serca gdyńskich stoczniowców odwagę, jak wówczas w Gdańsku ks. Henryk Jankowski. Podaje też liczne nieznane fakty, szczególnie na temat historii „Solidarności Walczącej”. Opowiada o okolicznościach aresztowania go w styczniu 1988 roku i intrydze władz PRL, która doprowadziła do wypchnięcia go na emigrację.
Gorzko brzmią wreszcie opisy niezwykle długich starań Kołodzieja o powrót do kraju po wyborach 1989 roku. Twierdzi, że rząd Tadeusza Mazowieckiego zrobił wiele, aby ten powrót opóźnić.