Rząd dystansuje się od udziału polskich historyków w radzie

W gremium doradzającym fundacji zajmującej się budową muzeum wypędzonych znów zasiedli Polacy

Publikacja: 27.11.2010 01:48

Rada naukowa fundacji ma wypracować wspólny pogląd na temat wypędzeń. Na zdjęciu Niemcy opuszczający

Rada naukowa fundacji ma wypracować wspólny pogląd na temat wypędzeń. Na zdjęciu Niemcy opuszczający Wrocław na autostradzie pod miastem

Foto: Fotorzepa, Rafał Klimkiewicz RK Rafał Klimkiewicz

Zaproszenie do rady naukowej fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie dotarło do prof. Krzysztofa Ruchniewicza, szefa Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy Brandta na Uniwersytecie Wrocławskim, i prof. Piotra Madajczyka kierującego Zakładem Studiów nad Niemcami w PAN miesiąc temu. Wysłał je niemiecki minister kultury.

– Zaproszenia dla wysokiej klasy specjalistów fundacja wystosowała indywidualnie – podkreśla Grzegorz Jopkiewicz z biura prasowego MSZ. – Nie są oni delegowani przez rząd.

Także prof. Władysław Bartoszewski, pełnomocnik rządu ds. stosunków polsko-niemieckich, zastrzega, że obydwaj historycy nie mają autoryzacji polskich władz.

[srodtytul]Pracują nie na zlecenie[/srodtytul]

– To jasny sygnał także dla Niemców, że nie pracujemy na niczyje zlecenie – chwali takie podejście Ruchniewicz. – To moja indywidualna decyzja, stawiam na szalę własną reputację – mówi.

Jednak prof. Bogdan Musiał, którego zdaniem obecność polskich naukowców w radzie jest ważna, wolałby, żeby prezentowali nie indywidualne, ale wypracowane wcześniej stanowiska.

Obydwaj historycy zastąpili w radzie naukowej fundacji prof. Tomasza Szarotę, który zrezygnował z zasiadania w niej rok temu. Podobnie jak czeska prof. Kristina Kaiserova. We wrześniu tego roku natomiast swe prace zawiesili przedstawiciele Centralnej Rady Żydów.

[srodtytul]Nadzieja na zmianę[/srodtytul]

Prof. Ruchniewicz uważa, że bojkotowanie prac rządowej fundacji, której głównym celem jest stworzenie koncepcji berlińskiego muzeum przymusowych migracji, jest błędem, bo pozbawiamy się wpływu na jej prace. Zwłaszcza że spełnione zostały warunki wstępne, jakie postawił: do rady naukowej weszli jeszcze jeden historyk z Polski oraz aktywni na uniwersytetach historycy niemieccy, niekojarzeni wyłącznie ze Związkiem Wypędzonych Eriki Steinbach.

Zdaniem Ruchniewicza tryb zaproszenia Polaków i skład gremium budzi nadzieję na wyłącznie merytoryczny charakter jej prac.

– Prof. Szarota był w trudnej sytuacji, jego decyzja to efekt pracy w rozpolitykowanym gremium. Obecny skład rady naukowej to mały krok na drodze wygaszenia emocji – zaznacza prof. Ruchniewicz. – Teraz mamy możliwość równoległego analizowania koncepcji muzeum zarówno dyrektora fundacji prof. Manfreda Kittela, jak i historyka Martina Schultze-Wessela, inicjowania dyskusji czy konferencji, na których polski głos będzie słyszalny.

Ruchniewicz, który pracuje też w Polsko-Niemieckiej Komisji Podręcznikowej, podkreśla, że praca wyłącznie w naukowym gronie może doprowadzić do wspólnego stanowiska.

1 grudnia będzie współprezentował zalecenia dotyczące podręczników do historii.

– To 100-stronicowe opracowanie przyjęło 40 specjalistów bez protokołu rozbieżności. Nie można zakładać, że finał prac w radzie nie będzie taki jak przy opracowywaniu zaleceń.

Ruchniewicz zapowiada, że w radzie naukowej będzie się starał przekonywać do polskich racji. – Zdaję sobie sprawę, że będą jednymi z wielu. Dla tego gremium istotny jest problem widzenia tej problematyki w kontekście europejskim.

[srodtytul]Zanosi się na skandal[/srodtytul]

To ostatnie budzi zastrzeżenia polskich naukowców zauważających niebezpieczeństwo relatywizowania historii. – Ale czy wyłącznie narodowy punkt widzenia jest wystarczający? – odpowiada Ruchniewicz. – To jest dylemat, ale i temat do dyskusji na kolejnych konferencjach.

Zdaniem prof. Musiała efekt prac nowej rady naukowej będzie taki sam jak komisji podręcznikowej, które uważnie śledził. – Zanosi się w niej na skandal – mówi. Historyk uważa, że członkowie komisji przychylili się do niemieckiej wersji historii.

W jakim stopniu efekt prac obecnej rady naukowej może znaleźć oficjalną akceptację w Polsce? Według MSZ projekt pozostanie koncepcją wyłącznie rządu federalnego.

– Ale w świat pójdzie informacja, że projekt muzeum po myśli Niemców zaakceptowało międzynarodowe grono, w którym byli Polacy – ostrzega prof. Musiał.

Prof. Ruchniewicz: – Ale może efekt przekona polityków, że warto było podjąć się tej współpracy.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora, [mail=j.kalucki@rp.pl]j.kalucki@rp.pl[/mail][/i]

Zaproszenie do rady naukowej fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie dotarło do prof. Krzysztofa Ruchniewicza, szefa Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willy Brandta na Uniwersytecie Wrocławskim, i prof. Piotra Madajczyka kierującego Zakładem Studiów nad Niemcami w PAN miesiąc temu. Wysłał je niemiecki minister kultury.

– Zaproszenia dla wysokiej klasy specjalistów fundacja wystosowała indywidualnie – podkreśla Grzegorz Jopkiewicz z biura prasowego MSZ. – Nie są oni delegowani przez rząd.

Pozostało 88% artykułu
Historia
Zaprzeczał zbrodniom nazistów. Prokurator skierował akt oskarżenia
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Historia
Krzysztof Kowalski: Kurz igrzysk paraolimpijskich opadł. Jak w przeszłości traktowano osoby niepełnosprawne
Historia
Kim byli pierwsi polscy partyzanci?
Historia
Generalne Gubernatorstwo – kolonialne zaplecze Niemiec
Materiał Promocyjny
Big data pomaga budować skuteczne strategie
Historia
Tysiąc lat polskiej uczty
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni