Zdaniem profesora Antoniego Dudka przechowywane w domu Kiszczaków dokumenty znajdowały się tam nielegalnie. - Może brakuje jej środków do życia i postanowiła je sprzedać IPN, wykazując się przy tym skrajną niewiedzą przepisów, które mówią, że posiadanie takich dokumentów prywatnie jest przestępstwem - powiedział Dudek w rozmowie z RMF FM.
Po krótkiej analizie przekazanych materiałów można przypuszczać, że są one autentyczne. - Typowa notatka jakich jest mnóstwo zbiorach IPN, dotyczących innych współpracowników - tłumaczy profesor.