Nikt nie kwestionuje rzecz jasna, że tezy Lutra powstały. Nie da się też zaprzeczyć, że wywołały wielką dyskusję i rozpoczęły proces kształtowania się swoistego niemieckiego buntu antyrzymskiego, który ostatecznie przekształcił się w ruch religijny i doprowadził do rozbicia jedności Kościoła, powstania nowych wspólnot wyznaniowych, a w dalszej perspektywie do wojen religijnych, a nawet powstania nowoczesnych narodów. To niewątpliwe fakty historyczne. Nie oznacza to jednak, że tezy zostały do czegokolwiek przybite. Część historyków wprost podkreśla, że w owym kościele nie ma miejsca, w którym mogłyby one zawisnąć, a do tego byłoby to niezgodne z ówczesną praktyką naukową i teologiczną. Tezy naukowe (a taki charakter miało 95 tez na temat odpustów) rozsyłało się do innych ośrodków akademickich, ewentualnie wywieszało na uniwersytetach, ale nie przybijało się ich na drzwiach. Marcin Luter zaś w 1517 r. nie był rewolucjonistą, który zamierzał odrzucać zastane zasady, ale naukowcem i mnichem, któremu przeszkadzały niewątpliwe nadużycia w handlu odpustami. Obraz przybijania tez jest niewątpliwie bardzo plastyczny, stąd świetnie nadaje się na mit założycielski reformacji, ale nie oznacza to, że jest prawdziwy, a jedynie tyle, że został świetnie wykorzystany przez ówczesnych i późniejszych autorów hagiografii Lutra, a także apologetów reformacji.