W grudniu 1983 r. do warszawskiej kawalerki księdza Jerzego Popiełuszki (kupionej za pieniądze ciotki - Mary Kalinowski) weszła specjalna grupa funkcjonariuszy Departamentu IV MSW i stołecznej Służby Bezpieczeństwa podrzucając ulotki, broń i materiały wybuchowe. W akcję zaangażowani byli w dużym stopniu ci, którzy wzięli udział w późniejszym uprowadzeniu i zabójstwie kapelana „Solidarności". Prowokację zamierzano wykorzystać do celów propagandowych, a także jako pretekst do aresztowania księdza.
W 2019 r. pion śledczy IPN w Warszawie skierował akt oskarżenia wobec byłych funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa: Grzegorza P., Waldemara O. i Leszka N.
„Przestępcze działania oskarżonych polegały na nielegalnym wejściu do mieszkania należącego do ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie przy ul. Chłodnej, pozostawienia w nim amunicji, materiałów wybuchowych oraz ulotek i wydawnictw, których posiadanie było wówczas zabronione, a następnie doprowadzeniu do ich ujawnienia w wyniku przeszukania przeprowadzonego w dniu 12 grudnia 1983 r., co skutkowało wdrożeniem przeciwko pokrzywdzonemu postępowania karnego o czyn z art. 194 kk z 1969 r." – opisał w wydanym komunikacie prokurator Marcin Gołębiewicz. Jego zdaniem zarzucane oskarżonym zachowania „wyczerpały znamiona przestępstwa, określonego w art. 249 kk z 1969 r., stanowiąc akt represji oraz prześladowania duchownego z powodów politycznych i religijnych". Śledczy uznał, że popełnili oni przestępstwo mające znamiona zbrodni komunistycznych i zbrodni przeciwko ludzkości. Czyny zarzucone oskarżonym były zagrożone karą pozbawienia wolności do lat 3.
Czytaj więcej
Sąd Najwyższy uchylił postanowienie o umorzeniu z powodu przedawnienia postępowania karnego wobec oskarżonych o tzw. prowokację na Chłodnej - podała Polska Agencja Prasowa.
Przypomnijmy, że ksiądz Jerzy, kapelan „Solidarności" oskarżany był na początku lat 80. przez władze PRL o „antypaństwową propagandę", w stanie wojennym obiektem działań operacyjnych SB o kryptonimie „Popiel". W grudniu 1983 r. ksiądz stawił się na przesłuchaniu, a prokurator wszczął wobec niego śledztwo o to że "przy wykonywaniu obrzędów religijnych (...), w wygłaszanych kazaniach nadużywał wolności sumienia i wyznania w ten sposób, że permanentnie oprócz treści religijnych zawierał w nich zniesławiające władze państwowe treści polityczne, a w szczególności pomawiał, że te władze posługują się fałszem, obłudą i kłamstwem, poprzez antydemokratyczne ustawodawstwo niszczą godność człowieka, a także pozbawiają społeczeństwo swobody myśli oraz działania, czym nadużywając funkcji kapłana, czynił z kościołów miejsce szkodliwej dla interesów PRL propagandy antypaństwowej".