Nina Andrycz (ur. 1915) – aktorka, przez dwadzieścia lat małżonka „niezatapialnego” premiera komunistycznej Polski Józefa Cyrankiewicza. Była królową PRL-owskiej sceny, i to dosłownie. Zagrała około dwudziestu monarchiń. Jak nie Marię Stuart, to Lady Makbet, jak nie królową Małgorzatę, to Elżbietę. Przez całe życie zawodowe związana z Teatrem Polskim w Warszawie. W filmie sukcesów nie odniosła. Starsi zapamiętali ją z „Warszawskiej premiery” (1950), „Uczty Baltazara” (1954), młodsi jako księżnę Annę Bilińską ze „Sławy i chwały” (1997). W jesieni życia objawiła się jako pisarka, wydając nie tylko liczne tomy wierszy, ale i bardzo śmiałą obyczajowo prozę wspomnieniową „Bez początku, bez końca” (2003), „My rozdwojeni” (2005).
Józef Cyrankiewicz był jej jedynym mężem. Do teatru, w którym grała akurat Kasandrę w pięciogodzinnej (!) „Orestei” Ajschylosa, przysyłał herbaciane róże. Swatem w tym związku był Zbigniew Mitzner, partyjny (z PPS) towarzysz premiera, prywatnie zaprzyjaźniony z „Andryczką”, jak ją nieco poufale nazywała Warszawa, która polubiła ją jeszcze przed wojną – jako Solange w „Lecie w Nohant” Jarosława Iwaszkiewicza.
Ich małżeństwo było sensacją. Na tle żon czy raczej życiowych towarzyszek komunistycznych notabli para ta wyróżniała się przede wszystkim urodą. Cyrankiewicz, w co pewnie trudno uwierzyć, żeniąc się z Andrycz, był najmłodszym premierem w Europie, a przy tym przystojnym mężczyzną, nie tylko z racji golenia sobie czaszki niczym Yul Brynner.
„Wyszłam za mąż za lidera niezależnego PPS – wspominała artystka po latach. – A potem zobaczyłam, jak z niego galaretę zrobili. Poślubiłam bardzo pięknego człowieka, który na moich oczach roztył się, bo chlał, bo mężczyzna w ten sposób pomaga sobie na rozpacz. Przecież on umarł na jakąś chorobę mózgową, tak to wszystko odcierpiał”.
Prawdziwą miłością jej życia – jeszcze z okresu przedwojennego – był Aleksander Węgierko, aktor i reżyser, który zginął w 1941 lub 1942 roku po wejściu Niemców do ZSRR. Do dziś trzyma w pokoju jego zdjęcie i przypomina, że w swoim czasie obiecała żonie Aleksandra, znanej scenografce, że nie rozbije ich związku.