Wielotysięczne rzesze żegnały na Powązkach bojownika ruchu niepodległościowego i socjalistycznego, więźnia caratu i zesłańca do Archangielska, legionistę, ułana od Beliny odznaczonego krzyżem Virtuti Militari. Kiedy Kościół odmówił mu pochówku w Alei Zasłużonych, natychmiast zareagowało Wojsko Polskie i pogrzeb Tadeusza Gałeckiego (prawdziwe nazwisko Andrzeja Struga) odbył się na Cmentarzu Wojskowym na koszt armii.
W jego osobie żegnano jednak nie tylko weterana walk o niepodległą Polskę, ale i wybitnego masona, jednego z założycieli Wielkiej Loży Narodowej Polski, prezesa Ligi Obrony Praw Człowieka i Obywatela, który na rok przed śmiercią stał się członkiem, jawnie już prokomunistycznego, Komitetu Centralnego Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom.
Nade wszystko był jednak Strug człowiekiem pióra, twórcą najlepszych utworów z kręgu tzw. literatury legionowej z „Odznaką za wierną służbę” (1921) na czele. Inny legionista, Władysław Broniewski, widział w niej „rzecz niezmiernie serdecznie napisaną”, a prezydent Warszawy Stefan Starzyński nie mógł odżałować, że jej autor dokonał w ostatnich latach życia tak zasadniczego zwrotu politycznego. Bo przecież prowadzący narrację w „Odznace...” Sylwek tak np. notował w swoim pamiętniku 11 sierpnia 1914 roku w Tunelu pod Miechowem: „Gdyśmy włazili do tunelu, była noc, cóż dopiero za ciemności w samym tunelu! Julek prawi: – Oto tak samo ciemną jest teraz nasza dola. To prawda, ale ja zupełnie o tym nie myślę. Od myślenia jest Komendant!”.
Komendant! Andrzejowi Strugowi znany od pierwszych jego działań w PPS, z wielu spotkań, konferencji, zjazdów, włącznie z zakopiańskim w 1905 r., gdy uchwalono powołanie Polskiego Skarbu Wojskowego. Z kraju i z emigracji, ale i z oficerskiej szkoły Związku Strzeleckiego prowadzonej przez pułkownika legii cudzoziemskiej Jagniątkowskiego, w której kształcił się razem z m.in. Wieniawą i Januarym Grzędzińskim. A w 1920 roku to on prezesował Głównemu Komitetowi Daru Narodowego dla Naczelnika Państwa, by dwa lata później przewodniczyć zjazdowi członków byłej POW, kiedy to utworzono Polską Organizację Wolności.
Józef Piłsudski cenił Andrzeja Struga jako pisarza, twórcę niezapomnianych portretów polskich rewolucjonistów w cyklu „Ludzie podziemni” (1907 – 1909) czy głośnej książki „Ojcowie nasi” (1911). I Piłsudskiemu, i Strugowi, a i tytułowemu bohaterowi jednej z najlepszych jego powieści – „Pokolenia Marka Świdy” (1925) – drogie było wspomnienie powstania styczniowego, nieprzypadkowo też podkreślali związki insurekcyjne z ruchem rewolucyjnym.