Reklama

W pięknym krajobrazie

Jugosławia (choć może lepiej powiedzieć: była Jugosławia) to kraj starych kultur i przepięknych pejzaży, który od czasu do czasu zmienia się w okropne przedpiekle. A w czasie drugiej wojny światowej to już chyba w piekło – w prawdziwy tygiel zgrozy z Niemcami w formie makabrycznej przykrywki

Publikacja: 16.10.2009 13:06

We fragmentach wspomnień jakiegoś brytyjskiego zrzutka, którego wysłano na pomoc serbskim czetnikom, wyczytałem, że podczas jego rozmów (zdrowo podlewanych alkoholem) z którymś z czetnickich przywódców na stole stała salaterka wypełniona wyłupionymi ludzkimi oczami. Oczywiście były to oczy Chorwatów. Od tego widoku zapewne odwróciłoby się nawet nieulękłe oko Francisca Goi, największego mistrza w przedstawianiu okropności wojny.

Ale dość makabry, jakkolwiek uważam, że w każdym felietonie o wojnie odrobina makabry nie zawadzi, albowiem nie dość powtarzać, że wszystkie wojny są straszne, a niektóre – straszniejsze. Z tej zwycięsko wyszedł komunista Josip Broz-Tito, człowiek z pewnością inteligentniejszy od rozmaitych Dražów Mihailoviciów czy Ante Paveliciów – potrafił postawić na szeroki „front ludowy”.

W warunkach pokojowych ta idea poszła naturalnie w kąt – w klasycznym stylu komunizmu. Tym bardziej że był bałkańskim despotą, mocno przypominającym Envera Hodżę czy Nicolae Ceausescu.

Lecz Sowietom, owszem, postawił się, w kaszę nie dał sobie dmuchać nawet Stalinowi, tyle że częściowo w imię krystalicznej czystości ideologicznej. Patronował też swoiście jugosłowiańskiej wersji systemu, stawiającej rzekomo na „demokrację oddolną”, z mityczną rolą rad zakładowych na czele.

Było to przeważnie fasadowe, ze to nieźle prezentowało się w oczach licznych zachodnich lewicowców, by nie powiedzieć – lewaków. Skądinąd trzeba przyznać, że jego władztwo szerzej niż inne demoludy otwierało się na Zachód. Szczególny temu wyraz dał Richard Burton, przyjmując rolę Tito w pełnej rozmachu, autoreklamiarskiej „Sutjesce”.

Reklama
Reklama

Eks-Marek Antoniusz z „Kleopatry” miał poglądy bardzo lewicowe, a jeszcze bardziej lubił krociowe honoraria. Jego Tito jest najlepszy z najlepszych, Tito, jakiego nie było. I miejmy nadzieję, że nie będzie.

[i]Jarosław Krawczyk, redaktor naczelny „Mówią wieki”[/i]

Historia
Artefakty z Auschwitz znów na aukcji w Niemczech. Polski rząd tym razem nie reaguje
Historia
Julia Boyd: Po wojnie nikt nie zapytał Niemców: „Co wyście sobie myśleli?”
Historia
W Kijowie upamiętniono Jerzego Giedroycia
Historia
Pamiątki Pierwszego Narodu wracają do Kanady. Papież Leon XIV zakończył podróż Franciszka
Historia
Wielkie Muzeum Egipskie otwarte dla zwiedzających. Po 20 latach budowy
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama