A może to nie ja powinienem się wstydzić, ale ci, którzy uniemożliwiali mi w PRL tę wizytę za czasów dzieciństwa i młodości, kiedy powinno się na własne oczy zobaczyć miejsca splecione z narodową tradycją i kulturą? Zresztą w znacznie gorszej sytuacji był mój brat stryjeczny, który szedł do Wilna latem 1944 roku, ale dotarł tylko do Puszczy Rudnickiej...
W tej puszczy NKWD osaczyło w pierwszej połowie lipca Zaniemeńskie Zgrupowanie Armii Krajowej, czyli osiem batalionów Okręgu AK Nowogródek, które szły na Wilno w ramach operacji „Ostra Brama”.
Brat walczył w batalionie „Bohdanka”, którego szefem był jego ojciec, a mój stryj, matka służyła zaś jako łączniczka. Zwykła polska rodzina kresowa. Polacy musieli tam od 1941 roku bronić naszych wsi i miasteczek przed wszystkimi: Niemcami, oddziałami RONA (podobno najokrutniejszymi), policją białoruską, partyzantką sowiecką, a nawet grupami Żydów, którzy wypadali z lasów i rabowali całą żywność.
Latem '44 przyszło walczyć z Armią Czerwoną, która perfidnie zdradziła kombatantów – wileńskich żołnierzy AK, z którymi ramię w ramię wypierała Niemców z miasta nad Wilią, aby następnego dnia Polaków uwięzić. Boje nowogródczan przeciw samolotom, czołgom i działom rychło się skończyły i każdy przedzierał się w rodzinne okolice na własnąrękę. Rodzice przebrali się za chłopów i przechytrzyli obławę. Wedle rodzinnej legendy stryj miał gęś, a krasnoarmiejcy spirytus; pił z nimi, gadał po białorusku, piekł ptaka, a ognisko podsycał...
dokumentami sztabowymi „Bohdanki”. Syna ujęli i trzy dni wieźli do Kaługi. Pić nie dawali, za to śledzi – skolko ugodno. Na dworcu orkiestra zagrała spragnionym „Krakowiaczek jeden...”.Miał 17 lat, więc go zwolnili. Przyjechał do nas, do Warszawy, na studia, ale zamiast na zebrania ZMP chodził do kościoła i ze studiów wyleciał. Jakoś wiązał latami koniec z końcem, ale się nie skarżył. W ogóle jakoś bardzo milczący był ten mój brat, który zamiast do Wilna trafił latem 1944 roku w obławę sowiecką. Właśnie o tysiącach jemu podobnych żołnierzy Armii Krajowej piszemy w zakończeniu dzisiejszego zeszytu.