W traktacie brzeskim mocarstwa centralne oddawały nie swoją Chełmszczyznę Ukraińcom, którzy kilka dni wcześniej utworzyli namiastkę rządu. Traktat jeszcze raz dowiódł więc buty Niemców oraz nielojalności Austro-Węgier wobec Polaków. Oznaczał zatem fiasko polityki wiązania sprawy polskiej z Hohenzollernami i Habsburgami. Niechętni Józefowi Piłsudskiemu głosili z pozorną logiką, że to zarazem klęska jego koncepcji. Nic bardziej mylnego.

Komendant z górą rok wcześniej uznał, że oręż polski zalśnił już wystarczająco na frontach wielkiej wojny i czas przerwać krwawą służbę Legionów u boku Germanów. Kiedy pertraktowali oni z bolszewickimi Rosjanami w Brześciu, Piłsudski od pół roku siedział w Magdeburgu, a wierni mu podkomendni – w Beniaminowie i Szczypiornie. Czas pracował dla niego wraz z sukcesami aliantów na Zachodzie. Traktat nie przynosił mu klęski, ale zwycięstwo jego intuicji, przenikliwości i kalkulacji politycznej. Bunt II Brygady Legionów, walczącej dotąd obok c.k. armii w charakterze Polskiego Korpusu Posiłkowego, stanowił potwierdzenie słuszności odmowy złożenia przysięgi obcym potęgom rok wcześniej przez znaczną część legionistów, zwłaszcza z I Brygady. Można górnolotnie powiedzieć, że nad Rarańczą unosił się duch Komendanta...

Kiedy dziś czyta się o próbie przebicia się zdradzonych polskich żołnierzy przez front na stronę rosyjską, aby połączyć się z tworzonymi tam polskimi wojskami, nadal ściska za gardło gorycz straconych szans. Dlaczego nie zachowano przygotowań w ścisłej tajemnicy? Czemu nie zostawiono nieszczęsnych taborów i ciężkiej kasy pancernej? Z jakiego powodu nie wszyscy okazali dostateczną determinację owej bezksiężycowej, zimowej nocy na Bukowinie? Cóż mieli do stracenia? Ileż to razy podobne pytania zadawano w naszej historii i przed Rarańczą, i później...

Warto się też uważnie przyjrzeć nazwiskom bohaterów wydarzeń i zamyślić nad odmiennością ich dalszych losów. Józef Haller, Mieczysław Boruta-Spiechowicz, Włodzimierz Zagórski, Michał Żymierski... Jakże dziwne i poplątane bywają polskie drogi. Choć wtedy, pod Rarańczą, wszyscy szli jedną drogą, prostą, mimo że po ciemku..

Maciej Rosalak, redaktor cyklu „Polska Piłsudskiego”,dziennikarz „Rzeczpospolitej”, [mail=m.rosalak@rp.pl]m.rosalak@rp.pl[/mail]