Wydawało się, że spór o to, czy więcej osiągnął Piłsudski, czy też Dmowski – i któremu z nich historia przyznała rację – zmarł śmiercią naturalną wraz z uchwyceniem władzy nad Polską przez komunistów. Linia podziałów politycznych pobiegła między tymi, którzy pragnęli niepodległości, i tymi, którzy godzili się na dyktat Moskwy. Pierwszym obaj zmarli przed wojną przywódcy jawili się po prostu jako patrioci, rugim zaś – jako wrogowie komunizmu.
Powiedzenie Giedroycia o dwóch trumnach rządzących Polską – Piłsudskiego i Dmowskiego – wydawało się bezzasadne długo przed powtórnym odzyskaniem suwerenności. – Wrogiem są Sowieci i wykonawcy ich poleceń nad Wisłą, a nie przyzwoici Polacy, niezależnie od tego, który z nich widnieje na portrecie odziedziczonym po dziadku. Tamte trumny są od dawna na cmentarzu! – kończono długie rodaków rozmowy jeszcze podczas nocy jaruzelskiej. Kiedy zaświtała jutrzenka swobody, dziedzice piłsudczyków i endeków – już w czwartym, piątym pokoleniu! – bynajmniej nie padli sobie w objęcia. Przeciwnie: do uprzedzeń pradziadów doszły te wyprodukowane za czasów PRL i całkiem świeżej daty, stworzone zwłaszcza w salonach politycznej poprawności. Swary toczą się na nowo.
Przypominają one inny spór, zrodzony w czasie, gdy obaj nasi bohaterowie byli dziećmi. Wtedy to o rząd polskich dusz zabiegali romantycy i pozytywiści. Powstanie zbrojne czy praca organiczna? – brzmiało wówczas zasadnicze pytanie. Mijały lata i epoki, aż nareszcie osiągnięto chyba historiozoficzny kompromis: jest czas pracy i czas walki. Długo głowiono się nad tą najprostszą odpowiedzią, chociaż niosło ją samo życie. Dokładnie: życie Aleksandra Głowackiego, czyli Bolesława Prusa – najpierw powstańca styczniowego, a potem organicznika. Uczciwego Polaka po prostu.
Podobnie uzupełniają się osiągnięcia Piłsudskiego i Dmowskiego. Tu Strzelcy – tam Macierz Szkolna, Legiony i Komitet Narodowy Polski, walka zbrojna o granice i konferencja w Wersalu, sprzeciw wobec imperializmu ze wschodu i opór przeciw germanizacji. Spójrzmy z tego punktu widzenia na obu wielkich Polaków. Spójrzmy tak i na dzisiejsze swary, niegodne popisy...
[i]Maciej Rosalak, redaktor cyklu „Polska Piłsudskiego”, dziennikarz „Rzeczpospolitej”[/i]